Wiecie, że lubię być lekko opalona, lepiej się wtedy czuję, bardziej się sobie podobam. Latem nie unikam słońca, ale nie opalam się intensywnie. Nie korzystam z solarium, używam filtrów, a brąz zawdzięczam głównie samoopalaczom. Mam kilku faworytów, ale uwielbiam testować nowości. Grudniową, subtelną opaleniznę mam dzięki leciutkiej piance BODY TONES, którą znajdziecie w NUTRIDOME — sklepie z wyselekcjonowanymi kosmetykami.
BODY TONES to mieszanka składników o przebadanym działaniu, uzupełniona odżywczymi ekstraktami roślinnymi. Formuła AQUAXYL™ zapobiega nadmiernemu wyparowywaniu wody, a erytruloza zapewnia naturalny wygląd opalenizny. Domieszka gliceryny wnika w naskórek i kompleksowo go nawadnia. W składzie także kwasy tłuszczowe z oleju kokosowego, które działają nawilżająco i wygładzająco.
Pianka jest dostępna w dwóch wariantach: Light — do bardzo jasnej skóry oraz Dark — do normalnej i ciemnej. Produkt zamknięto w bardzo wygodnej, minimalistycznej butelce z wygodnym dozownikiem.
Pianka samoopalająca BODY TONES – aplikacja
Pianka jest przezroczysta i… z jednej strony jest to zaleta, bo nie trzeba się martwić, że coś zabrudzi. Z drugiej strony, nakładanie jest utrudnione, bo nie widać gdzie i ile już zostało nałożone.
Owszem, moim zdaniem jest to samoopalacz łatwiejszy do nakładania niż większość tego typu produktów, ale nieco mniej wydajny, bo używam go więcej, żeby mieć pewność, że pokryłam wszystkie miejsca.
Producent nie podaje czasu do zmycia, dlatego wybrałam opcję przed snem. Robię peeling i dokładnie, za pomocą dedykowanej rękawicy rozprowadzam piankę na ciele. Naprawdę, nie wahajcie się i kupcie też rękawicę, bo to bardzo ułatwia nakładanie samoopalacza. Ta BODY TONES jest materiałowa, ma dosyć długie włosie (mikrofibra), jest bardzo miękka i zdecydowanie wygodniejsza od tych piankowych. Można ją bez problemu prać.
Poza tym, dobre przygotowanie skóry jest kluczowe: musi być czysta i sucha, nawilżcie tylko kostki, łokcie i kolana.
JAK NAKŁADAĆ SAMOOPALACZ BEZ PLAM, ZACIEKÓW I INNYCH NIESPODZIANEK?
Pianka BODY TONES – czas schnięcia
Jednym z głównych powodów, dla których polubiłam BODY TONES, jest to, jak szybko się wchłania. Oczywiście to wymaga wprawy i szybkiego operowania rękawicą, ale dosłownie tuż po aplikacji nie czuć żadnej lepkości, produkt jest niewyczuwalny. Skóra jest sucha w kilka minut. Bez problemu można aplikować piankę w ciągu dnia i zaraz potem zakładać ubrania.
Na potrzeby tego wpisu zrobiłam testy w formie prostokąta. Moje wnioski są następujące: opalenizna zaczyna się pojawiać już po około 2-3 godzinach po aplikacji. Po sześciu jest dosyć mocna, ale docelowy kolor pojawia się dopiero po około dziewięciu godzinach.
Zapach (przed aplikacją, po kilku godzinach i następnego dnia)
W czasie aplikacji mus pachnie neutralnie. Żadnego kokosa, kwiatu tiary, mdlącej nuty typowej dla wakacyjnych linii pielęgnacyjnych, które latem dają radę, ale zimą są nie do zniesienia. Ma czysty, lekko kwiatowy aromat.
Następnego ranka, moja skóra w ogóle nie pachniała samoopalaczem (zaznaczam moja, bo to jak DHA rozwinie się na skórze, zależy od wielu czynników i nie jest liniowe). Mało tego, u mnie ten zapach w ogóle się nie pojawił. Nawet przez moment nie wyczułam charakterystycznego zapachu samoopalacza, do którego byłam przyzwyczajona. To ogromna zaleta pianki BODY TONES, ale nie gwarantuję, że u Was będzie podobnie. Tak jak pisałam, jest to kwestia indywidualna.
Samoopalacz BODY TONES – kolor opalenizny
BODY TONES Light to produkt zdecydowanie dla bladolicych! Ten wariant kolorystyczny jest naprawdę bardzo, ale to bardzo jasny, subtelny i delikatny. Po pierwszej aplikacji nie widziałam różnicy. Zrobiłam test na fragmencie skóry i rzeczywiście, była leciutko muśnięta kolorem. Wersja Light barwi w tak delikatny sposób, że zaryzykuję stwierdzenie, że jest to super opcja nawet dla najjaśniejszej karnacji. Spójrzcie na zdjęcie, widać różnicę, ale jest niewielka
Wersja Dark, wcale nie jest tak dark. Jest odrobinę ciemniejsza, ale moim zdaniem różnica tkwi przede wszystkim w odcieniu. Wersja jaśniejsza jest chłodna, wersja ciemniejsza ma odcień cieplejszy, lekko oliwkowy, ale w dalszym ciągu sprawdzi się na słowiańskiej karnacji.
Co ważne, nie widać żadnych smug i przebarwień w zagięciach skóry, a tego bałam się najbardziej. Jednak jak w przypadku każdego opalacza, następnego dnia warto mocno nawilżyć i lekko natłuścić skórę.
Samoopalacz BODY TONES – trwałość opalenizny i zanikanie
Opalenizna ma niezłą trwałość. Po 5-6 dniach zaczęła zanikać, ale bardzo równomiernie, chociaż to także kwestia indywidualna. Aby utrzymać delikatny odcień opalenizny, trzeba stosować piankę BODY TONES co 5-6 dni.
Chociaż moja skóra nie jest bardzo jasna, to zimą zdecydowanie wolę wersję Light. Daje ona delikatny glow, ale w subtelnym odcieniu, bez epatowania sztucznością. Wersja ciemniejsza jest bardziej oliwkowa, złota, ładniej będzie wyglądać w słońcu. Na pewno wrócę do niej na wiosnę.
Pianka BODY TONES – komu polecam?
Polecam wszystkim, a zwłaszcza dziewczynom o bardzo jasnej karnacji i wszystkim tym, które nie tolerują charakterystycznego zapachu samoopalaczy.
Cena: regularna 119 zł, kupicie w NUTRIDOME
Tekst powstał we współpracy z NUTRIDOME
No Comments