Pamiętacie mój tekst o gadżetach kosmetycznych? Przetestowałam pędzel BlendSMART.
Kilka tygodni temu pisałam, że zabieram się za test pędzla oscylacyjnego, który zaraz pojawi się w sprzedaży. Byłam ciekawa, podekscytowana, ale sceptyczna. Czy się sprawdził?
BlendSMART to automatyczny, obrotowy pędzel służący do idealnego rozprowadzenia podkładu, pudru, różu, bronzera i rozświetlacza. Kosztuje 269 zł.
W wersji podstawowej sprzedawany jest w zestawie. Znajdują się w nim: uchwyt, bateria, uniwersalna końcówka pędzla typu duo-fiber oraz broszura informacyjna dotycząca montażu, używania i czyszczenia. Oddzielnie można dokupić kolejne końcówki.
Złożenie jest proste: bateria idzie w odkręcany trzonek, a pędzel mocowany jest na magnes. Trzyma się mocarnie, ale bez problemu można go zdjąć. Trzonek jest solidny i dobrze wyważony (ciężki, ale wygodny).
Włosie jest syntetyczne, antybakteryjne, miękkie i elastyczne, odpowiednie nawet dla bardzo dla wrażliwej skóry. Jestem wymagająca, ale tutaj nie mam się do czego przyczepić.
Jak działa? Zasilany baterią pędzel BlendSMART obraca się o 360 ° z prędkością 190 obr./min. Jest wystarczająco szybki, aby rozprowadzić podkład, ale nie za szybki, by nie rozciągać skóry.
Cel: idealne rozprowadzenie i oszczędność podkładu.
Pędzel blendSMART — jak go używać?
Trochę mi zajęło opracowanie idealnej techniki. Przyznaję bez bicia: pierwsze próby to porażka. Efekt był marny i byłam gotowa zarzucić testy. Przeczekałam niechęć. Przeczytałam kilka recenzji, od skrajnie negatywnych po pełne zachwytu. Obejrzałam filmiki instruktażowe na YT i spróbowałam kolejny raz. Okazało się, że to całkiem fajna zabawka, tylko trzeba nauczyć się nią bawić.
Przede wszystkim wyzbyłam się nawyku “podkręcania pędzla”. BlendSmart kręci się sam, a ja wykonuję rodzaj stemplowania (nacisk musi być leciutki i równomierny). Po kilku próbach doszłam do takiej wprawy, że umiem rozprowadzić korektor pod oczami i to bez rozciągania delikatnej skóry. Po prostu muskam pędzlem jak piórkiem.
Youtuberki polecały, żeby nałożyć podkład punktowo i rozprowadzać czystym pędzlem. Owszem, ta technika się sprawdza, ale nic nie szkodzi na przeszkodzie, żeby nałożyć podkład bezpośrednio na pędzel i delikatnie rozprowadzić na twarz i szyję. W moim przypadku obie te techniki się sprawdzają.
Ważne, żeby nałożyć mniej podkładu niż zwykle, głównie po to, żeby po uruchomieniu urządzenia nie rozpryskać go wszędzie, ale także ze względu na wydajność tego rodzaju aplikacji. Nie zwracam na to większej uwagi, ale przyznaję, że w porównaniu z Beautyblenderem i tradycyjnym pędzlem oszczędność podkładu jest spora.
Jak czyścić pędzel blendSMART?
Dokładnie tak, jak każdy inny pędzel do makijażu. Ja robię to przy pomocy specjalnej podkładki i rewelacyjnego żelu Real Techniques (kupicie TUTAJ). Robiłam to już kilkanaście razy i nie zauważyłam żadnego wypadania włosów, co więcej pędzel bardzo szybko schnie i zawsze wraca do pierwotnego kształtu.
Czy warto kupić pędzel blendSMART?
269 zł to sporo, ale uważam, że warto, o ile często się malujecie. Urządzenie jest solidne i bardzo wygodne do trzymania. Sam pędzel jest miękki i bardzo dobry jakościowo. Proces aplikacji podkładu jest dłuższy niż rozprowadzanie podkładu w tradycyjny sposób, ale uzyskana warstwa jest równomierna i subtelna.
Mam tylko jedną końcówkę, ale próbowałam jej z różnymi rodzajami podkładu – ze wszystkimi współpracuje, ale najlepiej wypada z mocno napigmentowanymi podkładami typu Double Wear Nude Water Fresh. W tym przypadku efekt jest spektakularny: niewielka ilość, genialne krycie.
Nie specjalnie sprawdził się do nakładania suchego różu i pudru, za to sprawdza się w nakładaniu produktów kremowych. Dzięki niemu na nowo odkryłam rozświetlacz i róż w kremie.
Pędzel blendSMART jest absolutnie genialny do “opalania” i konturowania twarzy kremowym bronzerem. Dzięki niemu, do łask powrócił odstawiony Chanel Bronze Universel (Chanel Soleil Tan de Chanel)
Cena: 269, Kupicie TUTAJ
Nie namawiam nikogo do kupna, bo nie o to w tym chodzi, ale jeśli się zastanawiacie, to moim zdaniem warto. Oczywiście, to nie jest przełom na miarę wynalezienia prochu, to nie jest też produkt pierwszej potrzeby. To jest gadżet, bez którego można żyć, ale fajnie się go używa.
Jeśli planujecie zakup, od razu bierzcie dodatkową głowicę. Ja mam tylko zestaw podstawowy, trudno mi wykonać cały makijaż, jednym pędzlem, planuję dokupić jeszcze jedną końcówkę, w ten sposób będzie mi łatwiej nakładać podkład, bronzer i róż.
Jeśli spodobał się Wam mój tekst i chcecie być na bieżąco z kosmetykami, których używam i które polecam, koniecznie polubcie mój profil na INSTAGRAMIE
4 komentarze
Jakich perfum używasz zimą, za Twoim poleceniem kupiłam L Artisan Tea for two i Ambre i były to dla mnie strzały w 10 nigdy wcześniej nie miałam tak dobrze dobranych zapachów, pozdrawiam świątecznie
Hej, Alina, właśnie jestem w trakcie przygotowywania tekstu o moich perfumach na zimę. Cieszę się, że Artisany Ci się podobają, ja bez Herbatki żyć nie mogę 😉
jestem już od nich uzależniona 🙂
i nawet sprzątanie w domu jakie przyjemne jak się nimi popsikam 🙂