Krem Payot CC – w przepiękny sposób rozświetla, ale nie zakrywa natury.
Uwielbiam testować podkłady, ale kremy koloryzujące to moja makijażowa miłość. Od ponad dwóch lat mam ulubieńca (Pixi), którego trudno będzie przebić, ale kto wie. W kolejce czeka aż 10 produktów, a lista nie jest zamknięta.
Teksty będą krótsze — ale konkretne. Każda recenzja będzie miała podobny schemat: obietnice producenta, informacje praktyczne i moja ocena.
Będę testować głównie kremy europejskie, bo za azjatyckimi nie przepadam. Z reguły są dla mnie za szare, za ziemiste, nie komponują się z moim nietypowym, oliwkowym podcieniem.
Wszystkie wpisy z tej kategorii znajdziecie TUTAJ
Oczywiście, nie wszystko, co sprawdzi się u mnie, będzie pasować innej cerze. Kremy koloryzujące kryją w małym lub średnim stopniu. Nie dają efektu w stylu Instagramowej maski, zresztą nie to jest moim celem. Upiększyć, zatuszować drobne mankamenty, nie malować twarz od nowa.
Mają za zadanie wyrównywać koloryt, działać pielęgnacyjne, niektóre chronią przed słońcem, choć pamiętajcie, nie uzyskacie przyzwoitej ochrony makijażem. Aby uzyskać faktor opisany na tubie, a nałożyć aż 1.5 ml, a w przypadku kremu koloryzującego to dosyć trudne.
Na pierwszy ogień idzie CC Payot — krem zbierający świetne opinie, jedna z moich czytelniczek, napisała, że go uwielbia, zużywa już czwarte opakowanie.
Krem Payot CC – obietnice producenta
Łagodzący, wielofunkcyjny krem o działaniu korygującym chroni przed promieniowaniem UV i stanowi skuteczną broń przeciw zaczerwienieniom. Uniwersalne pigmenty w kapsułkach wyrównują koloryt skóry i kamuflują jej niedoskonałości. Lekka i rozpływająca się konsystencja idealnie dostosowuje się do skóry.
Składniki zawarte w kremie stymulują proces gojenia i odbudowują włókna kolagenowe, jednocześnie działając nawilżająco i przeciwzapalnie zapewniając długotrwałe uczcie komfortu. Idealny dla wszystkich rodzajów skóry, szczególnie dla osób wrażliwych.
Krem Payot CC Expert – cena i dostępność
Oficjalna cena to 124 zł za 40 ml, w sklepach internetowych widziałam oferty nawet o połowę tańsze, ale jeśli nie chcecie kupować zaocznie, szukajcie w sieci Super Pharm, gdzie teraz jest w promocji.
Krem Payot CC – opakowanie, kolor i konsystencja
Klasyczna, wygodna tuba z wąskim zakończeniem. Kolor w tubce jest biały, ale zawiera kapsułkowane pigmenty, które pękają w kontakcie z ciepłą skórą.
Odcień to uniwersalny beż z lekkim fioletowym subtonem, który ma za zadanie niwelować ziemistość. W genialny sposób dopasowuje się do karnacji. To jest zdecydowanie jego bardzo, bardzo mocna strona. Mało który podkład czy krem koloryzujący tak pięknie łączy się z moim naturalny odcieniem skóry.
Rzeczywiście, rozprowadza się bardzo dobrze, z lekkim poślizgiem. Nigdy nie wchłania się do “suchego”, cały czas pozostaje lekko lepki, choć oczywiście, można to zniwelować pudrem. Kryje w stopniu minimalnym, ale ładnie redukuje koloryt. Naczynka, żyłki, piegi nadal są widoczne, ale jakby wygaszone, ujednolicone.
Krem Payot CC – dla kogo?
Przede wszystkim dla cery bardzo suchej, suchej i normalnej bez niedoskonałości. Dla kobiet, które lubią lekko świecące, mokre wykończenie typu glow. Efekt jest naprawdę bardzo dobry, skóra nabiera zdrowej, pięknej poświaty. Co ważne, w ogóle nie obciąża, nie włazi w pory i nie podkreśla zmarszczek. Na początku trochę się lepi, ale po 10 minutach można go lekko utrwalić pudrem.
Uważam, że to świetna propozycja dla młodszych nastolatek (bez trądziku i problemów z nadmierną produkcja sebum), które marzą o pierwszym podkładzie. Dla młodych dziewczyn, które nie boja się efektu wow glow!
Dzięki dużej dawce przeciwzapalnej i leczniczej pro-witamina b5 (D-Pantenol) sprawdzi się po zabiegach i mocnym złuszczaniu, ale pamiętajcie, żeby uzyskać 50SPF musicie nałożyć na twarz 1,5 ml, a to może być wyzwanie.
W żadnym wypadku nie nadaje się dla skóry tłustej i dla dziewczyn, które szukają krycia i matowienia.
Krem Payot CC – jak sprawdził się na mojej odwodnionej, mieszanej cerze?
Moim zdaniem to bardziej pielęgnacja, niż makijaż, ale rzeczywiście nieźle koryguje zaczerwienienia, ładnie wycisza i łagodzi podrażnienia. U mnie sprawdził się najlepiej tuż po złuszczaniu i po retinolu. Tworzył cieniutką pierzynkę okluzyjną, nie podkreślał skórek, a przy tym maskował zaczerwienienie skóry.
Na co dzień, kiedy moja skóra wraca do normalności, jest zbyt błyszczący. Chociaż wszystko zależny od przygotowania skóry: nałożony na czysty kwas hialuronowy zachowuje się bardzo dobrze, ale już w kombinacji z kremem czy olejkiem, w ogóle nie zdaje egzaminu, lepi się i nie wchłania.
2 komentarze
Moniko, po Twoim tekście na temat kremu Payot CC, zdecydowałam się go nabyć. Jest naprawdę fajny, masz racje – po różnych kuracjach fajnie łagodzi oraz koi moją skórę. Fajnie się wtapia i powoduje że wygląda naprawdę świeżo, lubię go. Bardzo polubiłam też lekki krem Chanel Les Beiges. Mam jednak do Ciebie prośbę, czy możesz doradzić jakiś dobry puder sypki? Długo już używam Kat Von D, bardzo go lubię, ponieważ na co dzień tak jak Ty lubię naturalnie wyglądać, nie obciążać swojej twarzy nadmiernie. Jednak poszukuję czegoś EXTRA – pudru który nie spowoduje płaskiego matu, nie wysuszy mi skóry, ale utrzyma makijaż przez kilka godzin. Dodam że mam (raczej) skórę normalną, w kierunku suchej na policzkach zwłaszcza, i 36 lat. Od jakiegoś czasu błądzę po perfumeriach oraz po internecie w poszukiwaniu czegoś naprawdę fajnego i nie potrafię podjąć decyzji. Dodam że nie szukam czegoś tańszego, lubię dobre kosmetyki. Będę wdzięczna za jakąś podpowiedź.
Sprawdż Oceanic, ten puder wygrywa wszystkie rankingi i cena super. Ja mam fioletowy, ale są też inne. https://perfectbasic.pl/najlepsze-kosmetyki-2018/