Krem koloryzujący z filtrem zamiast podkładu i szalenie popularnych, azjatyckich kremów BB?
Maluję się regularnie, ale nie przepadam za ciężkimi podkładami. Najchętniej wybieram lekkie, wodniste i transparentne formuły, na co dzień stosuję je zamiennie z kremami koloryzującymi i pochodnymi przebojowych kremów BB.
Latem stawiam na dobry krem koloryzujący z filtrem przeciwsłonecznym. Oczywiście, nie wierzę, że cienka warstwa podkładu zapewni mi pełną ochronę. Robiąc makijaż dzienny nie zapominam o klasycznych filtrach i stosuję puder mineralny z oznaczeniem 30 SPF.
Możecie być rozczarowane, bo zestawieniu nie znajdziecie produktów azjatyckich – nie uważam że są złe, ale moja karnacja nie specjalnie je lubi. Są za jasne, za ziemiste i za szare.
Niestety, tym razem moje propozycje są dosyć drogie. Jeśli znacie tańszy, dobry krem koloryzujący z filtrem przeciwsłonecznym to dajcie znać w komentarzach lub na Facebooku.
Bobbi Brown, Extra SPF 25 Tinted Moisturizing Balm, cena: 270 zł
Ciężki kaliber, czyli krem koloryzujący do zadań specjalnych. Do wyboru 5 wersji kolorystycznych: moja to light to medium, a latem medium. Używam go tylko zimą (weekendy na powietrzu i urlop w górach), ewentualnie po retinolu lub po bardzo mocnym złuszczaniu w gabinecie.
Trudno nazwać go lekkim, bo jest bardzo tłusty, w zasadzie to olejek (w formie stałej) koloryzujący. Przynosi ulgę spragnionej, podrażnionej cerze. Na twarzy się nie klei, ale nadaje mocny połysk.
Świetnie się rozprowadza, przyjemnie pachnie, niweluje suche skórki i doskonale chroni przed trudnymi warunkami atmosferycznymi, ale krycie jest znikome. Owszem wyrównuje koloryt, ale w minimalny, transparentny sposób. Jest tak treściwy, że kładę go tylko na serum z kwasem hialuronowym. Kosztuje słono, ale jest diabelnie wydajny. Nie zużyję całości przed końcem daty ważności.
Wady? Łatwo z nim przesadzić i trudno współpracuje z pudrami. Poza tym, słoiczek nie jest zbyt higieniczny.
Christian Dior, Diorskin Nude, Krem BB SPF 15, cena: 215 zł
Kupiłam go pod wpływem impulsu, za namową koleżanki. Okazało się, że to bardziej lekki podkład niż krem BB.
Dobrze się rozprowadza, wygląda naturalnie, idealnie stapia z cerą, choć jeśli skóra jest źle nawilżona, może podkreślać suche skórki. Mam kolor 02 medium (ciepły, nie szary i nie ziemisty). Zimą prezentuje się bardzo ładnie, ale w tej chwili (jestem trochę opalona) jest sporo za jasny.
Efekt nazwałabym jako lekko satynowy ze zdrowym rozświetleniem. Kryje zaczerwienianie i drobne niedoskonałości (krycie można stopniować). Jest gęsty i nie ma dużego poślizgu, dlatego najlepiej aplikować go pędzlem lub beautyblenderem. Dobrze współpracuje z korektorem i pudrem.
Lancome, Bienfait Teinté BB Cream 30 SPF, cena: 170 zł
Mój pierwszy krem koloryzujący z filtrem przeciwsłonecznym. Kiedyś nazywał się Lancôme Bienfait Multi-Vital Teinté, teraz funkcjonuje jako Bienfait Teinté BB Cream. Przeszedł kilka liftingów marketingowych i reformulacji zależnych od kontynentu, ale nadal daje radę.
W Polsce nie jest sprzedawany, poluję na niego za granicą, na lotniskach i w niektórych sklepach internetowych.
Na początku trzeba się trochę nagimnastykować, ale aplikowany beautyblenderem ładnie stapia się z karnacją. Jak na krem koloryzujący genialnie kryje, a jednocześnie nadaje zdrowy wygląd mokrej, nawilżonej cery.
Do wyboru 5 wersji kolorystycznych w tym dwie jasne. Moja to naturel czyli złocisty, neutralny, ale lekko opalony beż.
Erborian, Krem BB z żeń-szeniem złocistym SPF 20, cena: 159 zł
Pisałam o nim w tekście o najlepszych podkładach 2017. Ma bardzo ładny kolor: w wersji jasnej nie jest ani za szary, ani zbyt ziemisty, ale leciutko różowy. Ciemniejszy, określony jako złoty, jest idealny na lato, do opalonej skóry.
Formuła jest lekka, dobrze się rozprowadza i nie pozostawia tłustej warstwy. Nieźle ujednolica koloryt, ale tuszuje tylko drobne niedoskonałości. Niestety nie jest zbyt trwały. Fajnie, że występuje w dwóch pojemnościach: 30ml i 15 ml.
MAC, Lightful C Tinted Moisturizer SPF 30, 150 zł
Kupiłam go bo mam słabość do witaminy C. Jego zadaniem jest optyczne zmniejszenie porów, opanowanie wydzielania sebum i ochrona przed uszkodzeniami słonecznymi. Rzeczywiście to robi.
To bardziej filtr z kolorem niż krem koloryzujący z filtrem. Ma zwartą konsystencję i dziwny odcień, który początkowo wydaje się zbyt ciepły, niemal pomarańczowy, ale ładnie stapia się z karnacją (mam wersję light plus, a do wyboru jest 7 kolorów). Najlepiej wypada aplikowany śliskim pędzlem do podkładu.
Pięknie rozświetla, nadaje skórze zdrowego blasku. Dobrze kryje przebarwienia, upiększa i w subtelny sposób odbija światło. Promienny blask skóry bez lepkości. Co ważne trzyma się ponad 8 godzin.
Pixi, H2O Skin Tint, cena: 100 zł, Kupicie TUTAJ
Konsystencja jest zaskakująca: to jakby chłodzący żel, który natychmiast przynosi ulgę skórze. Dosłownie wbija w nią wilgoć, dzięki czemu cera wygląda naturalnie, zdrowo i świeżo.
Jako jedyny w zestawieniu nie ma SPF, ale idealnie współpracuje z filtrami. Co ważne, całkiem nieźle kryje drobne niedoskonałości i nadaje się nawet dla skóry problematycznej.
Do wyboru trzy kolory – mój to nude, który zimą się sprawdza, ale latem jest trochę za jasny.
L’oreal, Nude Magique CC cream SPF 12, cena: 40 zł
Hit, który poleciłam już kilku znajomym i wszystkie do niego wracają. Niestety nie nadaje się dla bladolicych, bo ma dosyć ciemny kolor. Do wyboru jest kilka wersji, ale polecam fioletową anti-dullness, która jest złoto – beżowa. Zielona (kryjąca naczynka) jest okrutnie pomarańczowa, a brzoskwiniowa (kryjąca zmęczenie) przypomina samoopalacze sprzed trzydziestu lat.
W tubce odcień jest biały, dopiero po roztarciu nabiera koloru (pękają mikrokapsułki z pigmentem). Ma dobry poślizg, pięknie się rozprowadza, równomiernie kryje zaczerwienienia i rzeczywiście niweluje matowy, szary odcień skóry.
Rozprowadzam go palcami, chociaż dobrze współpracuje z każdym pędzlem. Lekko utrwalony pudrem trzyma się bardzo dobrze, choć nie można mówić o trwałości typowej dla podkładów kryjących. W tej chwili kończę 3 albo 4 opakowanie i na pewno kupię kolejne.
Wadą jest bardzo niski filtr, dlatego zawsze stosuję go w kombinacji z innymi kosmetykami przeciwsłonecznymi.
7 komentarzy
Nie testowałam żadnego z powyższych, najbardziej lubię azjatyckie BB, chociaż kolory faktycznie są straszne. Za to mam wrażenie, że nawilżają skórę i lepiej niż nasze kremy chronią przed UV. Obecnie używam Missha M Perfect Cover BB Cream SPF 42 PA+++ – polecam wypróbować, są też ciemniejsze bardziej żółte odcienie. W Contigo mają testery.
A jaki polecasz?
Polecam z całego serca chanel cc cream, w życiu nie używałam lepszego kosmetyku, cena zabójcza, ale naprawdę warto,w dodatku teraz ma ochronę spf 50.
A wiesz, u mnie się w ogóle nie sprawdził, próbowałam do niego podchodzić na różne sposoby i za każdym razem źle.
L’oreal, Nude Magique CC cream SPF 12 gdzie go mozna kupić czy w Polsce sie uda? Nie kazdemu podrodze na zagranicznych stronach…
Pozdrawiam i z gory dzieki za pomoc
Joanna
Asiu, w Polsce raczej go nie ma, ja kupuję za granicą albo szukam właśnie w sklepach internetowych. Nie mądrego nie poradzę…
Dzieki Moniko. Szukam na necie nigdzie nie ma. Na zagranicznych stronach to nie dla mnie. Szkoda 🙁
Czy jesli cos bedziesz wiedziala dasz znac?
Bardzo bym chciala go zakupic.
Joanna