Clarins Extra Firming, krem na dzień i krem na noc, czy warto kupić?
Wiecie, jaki mam stosunek do luksusowej pielęgnacji. Od wielu lat uważam, że cena nie zawsze idzie w parze z jakością, a stosunek skuteczności do wydanych pieniędzy nie jest wprost proporcjonalny.
Znam perełki za grosze i buble za tysiące złotych, oczywiście znam też buble za grosze i bardzo drogie perełki. Po prostu wiem, że nie cena świadczy o skuteczności kosmetyku, ale owszem, przyjemnie jest sięgnąć po produkt z selektywnej półki.
Czy warto kupić olejek za 800 zł? Przeczytacie TUTAJ
Z Clarins znam się od dawna, nie zawsze się zgadzamy, ale mają kilka kosmetyków, które uwielbiam (tonik z kwasami, kosmetyki z linii słonecznej, puder Skin Illusion). Miałam wpadkę z ich słynnym serum, ale ogólnie rzecz biorąc to są fajne kosmetyki, dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy zaproszono mnie na spotkanie wprowadzające odnowioną linię Clarins Extra Firming.
Podczas gdy kilka globalnych marek opiera swój przekaz na nastolatkach z Instagrama, Clarins (podobnie jak Max Factor), szanuje kobiety w średnim wieku. Przecież najlepszymi klientkami i najwierniejszym targetem są kobiety pod 40! Wciąż są młode, ale już nie gonią jak szalone, mają fundusze i świadomie o siebie dbają.
Oczywiście oferta marki obejmuje wszystkie grypy wiekowe, ale linia Extra-Firming przeznaczona jest dla kobiet dojrzałych.
Cel pielęgnacji: drobne zmarszczki wokół oczu, utrata jędrności i coraz mniej wyraźny owal twarzy.
Clarins Extra Firming – co się zmieniło?
Linia istnieje od dawna (1978), ale teraz (po raz piąty) została odnowiona i podrasowana, co jest naturalne, bo laboratoria wciąż pracują, a co za tym idzie, co chwilę odkrywają nowe składniki. Poza tym, co tu dużo mówić, przecież to my wciąż chcemy nowości.
W najnowszej odsłonie poprzedni kompleks roślinny (zielony banan+tymianek cytrynowy) zastąpiono ostatnim odkryciem laboratoriów Clarins, czyli kombinacją wyciągu z kwiatu Anigozantos (Kangurza łapa) i wyciągiem z uwodnionej krzemionki. Zmieniono też nuty zapachowe (kompozycję oparto na nutach kamelii i róży) i unowocześniono opakowania.
Do wyboru są trzy konsystencje na dzień i dwie na noc.
Clarins Extra Firming – pierwsze wrażenia
Przyjemność stosowania jest duża. Mam wersje uniwersalne, obydwie mają piękny zapach i super formuły. Dobrze się nakładają, szybko wchłaniają — zero rolowania, zapychania, świecenia.
Krem Clarins Extra Firming na dzień (cena: 359 zł, kupicie TUTAJ) jest lekko brzoskwiniowy i dosyć zwarty, ale na twarzy nie zostawia koloru i dobrze się rozprowadza. Zawiera trochę silikonu, ale nie jest ciężki i nie daje nieprzyjemnego wrażenia oblepionej twarzy.
W składzie ekstrakty z dodatkiem mitracarpusa i kwiatu Anigozantos (Kangurza łapa), masło shea, polisacharydy oraz ekstrakty z daktyli i aceroli. Kompleks wzmacnia zdolność regeneracji skóry i utrzymuje właściwą ilość fibroblastów, które produkują włókna kolagenowe i elastyczne.
Wydajność jest świetna, naprawdę niewiele potrzeba, żeby pokryć całą twarz. Krem wchłania się szybko, natychmiast przywraca skórze komfort. Utrzymuje wilgoć długo i skutecznie. Sprawdza się pod makijażem.
Podobnie jak krem na dzień, Clarins Extra Firming na noc (cena: 379 zł, kupicie TUTAJ), zawiera ekstrakty z mitracarpusa i kangurzej łapy. Dodatkowo został wzbogaconych ekstraktami z uwodnionego krzemionkowego kamienia księżycowego, co zwiększa aktywność fibroblastów, optymalizując proces regeneracji skóry.
Jest lekki i nietłusty. Natychmiast nawilża i przywraca skórze miękkość. W kombinacji z serum wypada doskonale.Rano budzę się z dobrze nawilżoną skórą.
Clarins Extra Firming – minusy
Minusem w kremie na dzień jest zbyt niski filtr SPF (w dzisiejszych czasach 30 to standard), a w obydwu przypadkach brak szpatułki do łatwiejszego wyjmowania kremów z pojemnika.
Clarins Extra Firming – czy warto kupić?
Warto, o ile nie liczycie na cud. Jestem pewna, że ich stosowanie będzie sporą przyjemnością, a to już połowa sukcesu – do przyjemnych kosmetyków wracamy chętniej, a co za tym idzie stosujemy je częściej i regularniej.
Pielęgnacja to coś więcej niż dwa kremy, a zdrowa skóra to suma wielu czynników. Dla mnie podstawą pielęgnacji zawsze będzie serum, a kremy traktuję jako zamykacze, ochroniacze. Nie mniej jednak te stosuje się bardzo przyjemnie. Nawilżają, bardzo ładnie relaksują i nie zapychają.
Czy po dwóch miesiącach używania mogę potwierdzić, że moje (na szczęście nieliczne) zmarszczki zniknęły? Absolutnie nie, ale nie tego oczekuję od kremu. Jestem realistką, ale mogę powiedzieć, że u mnie kremy Clarins sprawdziły. Używam ich z ogromną przyjemnością, a moja cera wygląda ładnie, jest napompowana wilgocią, dobrze odżywiona i sprężysta.
1 Comment
Hej, pytanie nie na temat, ale wertowałam Twojego bloga i chcę zamówić Buffet (drugi raz) i 10% Agireline Solution. Mam 31 lat, skórę w kierunku suchej, czasem coś brzydkiego na niej wyskoczy (ale do przeżycia) i zaczynam widzieć oznaki starzenia. Czy mogłabyś mi poradzić jakiś magiczny przeciwzmarszczkowy krem na noc, żeby to dopełnić? Czy jest sens pod buffet kłaść serum z vit. c?