Ultra Le Teint Velvet to trwały podkład, który wygładza, wyrównuje i retuszuje niedoskonałości, a przy tym wszystkim wygląda naturalnie. Jest ultralekki, ultramatowy i ultranaturalny. Genialnie stapia się ze skórą, nie widać go, bo w doskonały sposób dopasowuje się do cery normalnej lub mieszanej. Jednocześnie matuje i rozświetla. Brzmi obiecująco prawda?
Kilka miesięcy temu usłyszałam, że jeden z moich ulubionych podkładów zostaje wycofany. Byłam zawiedziona, zdziwiona i zaskoczona, bo jak można wycofać coś tak dobrego? Okazało się, że mój ulubiony Chanel Perfection Lumiere Velvet zostaje zastąpiony wersją Chanel Ultra Le Teint Velvet. Tuż przed premierą dotarły do mnie egzemplarze testowe, z drżeniem serca otwierałam przesyłkę…
Podkład Chanel Ultra Le Teint Velvet vs Chanel erfection Lumiere Velvet
Ultra Le Teint Velvet zastąpił Perfection Lumiere Velvet, którego używałam i kochałam przez wiele lat. Bardzo się bałam, że formuła zmieni się na gorsze, ale nic takiego się nie stało. Okazało się, że to jest praktycznie ten sam produkt z lekkim liftingiem.
Nowy podkład ma lekką, bezolejową konsystencję. Jest wodnisty, chociaż wydaje się odrobinę bardziej zwarty. Dobrze się rozprowadza, nie maże, nie zbiera w załamaniach. Odrobina wystarczy, żeby pokryć całą twarz. Po wyschnięciu jest pudrowy z bardzo szlachetnym aksamitnym, półmatowym wykończeniem. Unikatowa kompozycja dwóch półprzejrzystych, półkulistych pudrów kompleksu Perfect Light Control idealnie niweluje przebarwienia i zaczerwienienie skóry bez obciążającego efektu maski. Na mojej mieszanej skórze utrzymuje się ładnie przez cały dzień. Przeczytajcie moją poprzednią recenzję, efekt na skórze jest dokładnie ten sam.
Podkład Chanel Ultra Le Teint Velvet. Co się zmieniło?
W sumie niewiele. Zmieniła się nazwa, lekko, opakowanie jest bardzo podobne. Wydaje mi się, że delikatnie zmieniono konsystencję, nowość jest odrobinę bardziej sprężysta i zwarta. Nadal wodnista, ale nie tak jak wersja poprzednia. Składniki są niemal te same, w nieco innej kolejności, ale bez rewolucji.
Paleta kolorystyczna została odrobinę zmieniona i rozbudowana. Nowa 30 jest odrobinę jaśniejsza i chłodniejsza niż poprzedniczka, ale nie jestem tego stwierdzić na pewno, bo wersja starsza leży u mnie około roku, więc może to być kwestia utlenienia. W każdym razie wydaje mi się odrobinę lepiej dopasowana. Poprzednio obejmowała 9 odcieni, w tej chwili jest ich 13. Dla nas niewiele się nie zmienia, dodano kolejne, ciemniejsze kolory odpowiednie dla kobiet o ciemnej karnacji plus dwa odcienie w tonacji różowej.
Podkład Chanel Ultra Le Teint Velvet – aplikacja
Przed nałożeniem trzeba go mocno wstrząsnąć. Formuła jest wodnista, ale pod palcami czuć silikonową pudrowość. Rozprowadza się bardzo dobrze (chociaż trzeba to robić dość szybko), wtapia się w skórę. Dobrze współpracuje z pędzlem, ale najładniej wypada w połączeniu z wilgotnym beautyblenderem lub z ciepłymi opuszkami palców.
Nowy podkład Chanel – werdykt
Dla mnie to nadal jeden z najlepszych podkładów na rynku. Robi wszystko co ma robić, a przy tym nie tworzy maski. Kosztuje 205 zł, ale warto polować na weekendowe zniżki w Douglasie.
1 Comment
Witam, używasz B30 czy BD30? POZDRAWIAM