Najlepsze perfumy na zimę? Na mojej półce kolejna rotacja.
Pamiętacie mój tekst o ulubieńcach jesieni? Oczywiście, cały czas ich używam, ale na mojej półce nastąpiła kolejna rotacja. Moje perfumy na zimę są dosyć ciężkie i charakterystyczne. Króluje genialny klasyk, poza tym kadzidlaki i oud. Z nowości po raz kolejny niewiele mnie zachwyciło.
Najlepsze perfumy na zimę? Oto moi ulubieńcy.
Chanel, N°5 EDP, cena: od 339 zł, Kupicie TUTAJ
Kocham od zawsze, ale uważam, że to kompozycja do której trzeba dorosnąć. Woń starszej pani, zbyt retro, jak szafa z naftaliną, takie recenzje muszą pisać nastolatki. Dla mnie to zapach elegancki, wbrew pozorom stosunkowo łatwy w odbiorze, idealny na co dzień. Owszem nuty brzmią nudnawo, ale na mnie ten zapach doskonale się rozwija.
Jest pudrowy, kremowy, nieco syntetycznie (mydło) czysty, ale właśnie to w nim lubię. Aldehydy naprawdę potrafią być piękne. Musiałybyście widzieć zaskoczone twarze, gdy na pytanie, czym tak pięknie pachniesz, odpowiadam Chanel N°5!
Rochas, Secret de Rochas Oud Mystère, 86 zł, TUTAJ
Oud w eleganckim, paryskim wydaniu. Kupiłam w ciemno, ale nie mogłam trafić źle, bo rekomendował sam Luca Turin, moje perfumiarskie guru. Trafiłam genialnie!
W nutach akordy różane, szafran, gardenia, żywica labdanum, paczula, mech i oczywiście oud. Zapach jest orientalny, słodki i balsamiczny, ale przestrzenny z ogromną klasą, której czasami brakuje oryginalnym zapachom arabskim. Oud nie dominuje, raczej współgra z pozostałymi nutami.
Agent Provocateur, L’Agent, cena: poszybuje w górę, wycofany
Najpiękniejszy i jednocześnie najmroczniejszy z rodziny Agentów, niestety wycofany z produkcji. Diabelsko zmysłowy, dekadencki, wręcz nieprzyzwoity i zwracający uwagę. Buduarowy, kwiatowo, dymno – korzenny i nieco przytłaczający, ale ja jestem od niego uzależniona. Nie pomylcie go z wersją L’Agent Eau Provocateur, która nadal jest w sprzedaży. To dwa zupełnie różne zapachy.
L’Agent przywodzi na myśl suchy dym kadzideł, oleiste esencje kwiatowe i słodkie pestki. W nutach m.in kadzidło, róża, paczula, mirra, piżmo, pieprz, tuberoza, czystek i osmantus. Na skórze trwa i trwa, a na tkaninach trzyma się tygodniami.
Mam skromny zapas, poluję na ostatnie butelki. To zapach za którym będę tęsknić…
Mancera, The Aoud, 440 zł, TUTAJ
Zamykam oczy i jestem w Dubaju. Ciężka artyleria. The Aoud jest mało subtelny, bezkompromisowy i mocno żywiczny. Po prostu bardzo arabski, dominujący agar. Oprócz tego nutach m.in szafran, cynamon, geranium, goździki, nuty drzewne, cedr, dymne kadzidło, drzewo sandałowe, skóra i piżmo.
Trudny w noszeniu, może być wręcz przytłaczający, ale genialnie sprawdza się do mieszania z innymi zapachami. Dodaje im pazura, podbija i zdecydowanie przedłuża trwałość.
Zdaję sobie sprawę, że to nieco ciosana kompozycja, ale perfumy na zimę mogą takie być, poza tym czasem lubię tego typu klimaty. Trwałość i ogon imponujące!
Serge Lutens, Ambre Sultan, cena: 469 zł/50 ml
Na mojej półce od blisko 14 lat. Zużyłam 3 butelki i na pewno kupię kolejną. To przepiękna, żywiczna, gęsta kompozycja oparta o słodką ambrę, przyprawy, drzewo sandałowe, mirrę, paczulę i wanilię. Środkowy Wschód opowiedziany zapachem.
Ambre Sultan zachwyca mnie za każdym razem, kiedy go noszę. Jest upojnie zmysłowy, ciepły i pikantny. Trzyma się na skórze przez wiele godzin. Niestety spotkałam się z opiniami, że bywa migrenogenny.
L’Erbolario, Meharees, cena: 129 zł/50ml. Kupicie TUTAJ
Orient w delikatnym, dziennym wydaniu. Na mnie zapach jest pustynny, suchy i wytrawny bez ciężkich słodyczy. Z czasem nieco się ociepla, ale na mnie raczej nie rozwija się przestrzennie – to zapach liniowy i moim zdaniem bardzo łatwy w odbiorze. Uniseks.
W nutach cynamon, goździki, bergamotka, pomarańcza, drzewo cedrowe, paczula, drzewo sandałowe wanilia, ambra, piżmo i mech. Kompozycja nie ma dużej projekcji. Trwałość jest średnia, ale to akurat dobrze. Orient nie zawsze musi być przytłaczający.
Jeśli spodobał się Wam mój tekst i chcecie być na bieżąco z kosmetykami, których używam i które polecam, koniecznie polubcie mój profil na INSTAGRAMIE
11 komentarzy
czy Agent Provocateur, L’Agent to te na których również jest napis Edition Porcelaine, znalazłam na iPerfumach ale na zdjęciu na stronie nie ma napisu Agent jak na Twoim zdjęciu
Nie, to jest wersja klasyczna, też ciekawa, ale zupełnie inna niż L’agent
Gdzie można dorwać jeszcze Agent Provocateur
Oj w sieci, ale trudno…
L’Agent dla mnie jest świetnym zapachem. Jednym z ulubionych.
Rochas jest na mojej liście do wypróbowania. Może czas na zakup w ciemno 🙂
gdzie w sieci dopadnę L. Agent muszę je mieć a nie mogę namierzyć :(, mam już kilka zapachów z Twojego polecenia i wszystkie genialne jak dla mnie
niestety, ja kupiłam ostatnią setkę pół roku temu chyba ba iperfumy właśnie…
Rochas nie jest zabójcą, ale bardzo fajnie się go nosi. Luca nie może się mylić 😉
Hej, L’Agent pojawił się na allegro, nigdy nie kupowałam perfum z tego źródła i nie wiem czy ryzykować?
Ryzyk fizyk, tego się raczej nie podrabia, ja bym kupiła, ale nikogo nie namawiam i nie ręczę.
Kupiłam przed chwilą na Allegro – przyszły oryginalne, mogę podać nazwę sprzedającego. Dla mnie niestety za mdłe i chyba muszę odsprzedać 🙁