Perfumy na jesień 2021 – przed Wami 12 propozycji oryginalnych, jesiennych zapachów. Ceny jak zwykle demokratyczne, najtańsze, oryginalne perfumy z listy kosztują jedynie 47 zł!
Perfumy na jesień 2021. Agent Provocateur Petale Noir, 74 zł
Jesień, ale wciąż czuć wspomnienie lata. Początek jest świeży i kwiatowy ( hiacynt i konwalia). Z czasem zapada mrok i pojawia się róża, tytoń, benzoes, trochę skóry i mokrej ziemi.
Ani ulepek, ani wytrawny, ładnie oscyluje między słodkością a gorzką nutą smolistego neroli. Warto, bo to magnes na komplementy.
Perfumy na jesień 2021. Agent Provocateur Blue Silk, 47 zł, TUTAJ
Ponieważ wykupiłyście na pniu polecany wczoraj Petale Noir i ciągle o niego pytacie, nie mam wpływu na dostępność, ale w zamian polecam równie dobry zapach tej samej marki. Też jest jesienny, seksowny i bardzo randkowy, za tak niską cenę promocyjną warto spróbować.
W nutach jałowiec, pieprz, cynamon, przyprawy, piżmo i zamszowa pudrowość. Jeśli lubicie zapachy Bottegi Venety to ten powinien się wam spodobać.
Salvador Dali Dali Femme, 47 zł, TUTAJ
W otwarciu migoczące aldehydy i ziołowa nuta mchu (szypr) i jesiennych liści w otoczeniu kwiatów i bergamotki. Później dołącza wilgotna ambra, benzoes, wanilia, sandałowiec, goździki, kadzidło.
Bardzo retro, trochę pudrowy i zakurzony, orientalno-korzenny zapach dla odważnych!
Perfumy na jesień 2021. Cerutti Image, 84 zł, TUTAJ
O Image pisałam już w zeszłym roku, ale jest tak dobry i tak szlachetny, że warto. To świeżak, ale w jesiennym wydaniu.
Spadające liście, pieprz, trochę przypraw, cytrusy, deszcz, nieśmiały dym z ogniska i akordy skóry. Bardzo subtelnie i bez kwiatów. Nostalgicznie, pięknie i za grosze.
Jil Sander Simply, 103 zł, TUTAJ
W każdym zestawieniu umieszczam zapach uniwersalnie bezpieczny i ten właśnie taki jest. Niby Simply, ale uwaga, wcale nie wieje nudą!
To miękki zapach z nutą wytrawnej, kremowej skóry, fiołka i gałki muszkatołowej. Elegancko oscyluje między ciepłem i powiewami chłodu. Wyważony i minimalistyczny.
Calvin Klein Contradiction, 94 zł, TUTAJ
Ostatni z wielkich zapachów CK. Nie tak genialny, jak poprzednicy, ale jakże daleki od tego, czym stała się marka później.
Otwarcie jest chłodne (eukaliptus) jak jesienny poranek w ogrodzie na dachu wieżowca. Jest w nim metaliczna industrialna nuta w otoczniu kwiatów, gruszek i jeżyn. Baza to kontrapunkt dla otwarcia: jest sucha, ciepła i lekko pudrowa.
Rochas Femme, 125 zł, TUTAJ
Jeden z najpiękniejszych zapachów tej marki.Aldehydy, szypr, bergamotka, cynamon, goździki, podwędzone śliwki, skóra brzoskwinie, róża, jaśmin, ylang, ambra, piżmo i sandałowiec.
Całość w klimacie jesiennej nalewki z owoców i przypraw. Bardzo retro i bardzo seksi.
Lalique Lalique, 142 zł, TUTAJ
Po furorze, jaką zrobiły polecane przeze mnie Perles, prosicie o więcej Lalique. Oto jest: piękny, owocowo kwiatowy zapach na ciepłe, jesienne dni.
W nutach jeżyny, gruszka, kwiaty w oparach delikatnego, kremowego pudru. Śliczny, dziewczęcy i z klasą!
Tinharé Le Couvent, 130 zł, TUTAJ
Kompozycja w klimacie słynnego Baccarata, niektórzy twierdzą, że to wręcz klon, ale moim zdaniem to po prostu dalsza rodzina.
Jest jednocześnie pikantny i słodki, z charakterystyczną, szpitalną nutą, która może uzależnić, ale rozwija się w bardziej drzewną, waniliową stronę. Potrafi zniknąć ze skóry i za chwilę znowu powrócić. Warto, zwłaszcza że w Douglasie kosztuje dużo więcej!
Masaki Matsushima Shiro, 167 zł, TUTAJ
Spokój, minimalizm, oszczędność formy. W tym zapachu nie ma nic co można by dodać lub ująć. Forma skończona, jak idealnie wypolerowany przez wodę kamień.
Nuty drzewne i ziołowe, irys, kwiat bawełny, odrobina różu i piżmo.
Hermes L´Ombre des Merveilles, 248 zł, TUTAJ
Najbardziej nostalgiczny z całej rodziny. Kompozycja zdecydowanie zmierza w jesienną stronę. Jest jak moment, w którym jeszcze jest ciepło, ale już zaczynamy tęsknić za kaszmirowym swetrem i czarną herbatą.
W nutach akord mineralny, kadzidło, fasola tonka i czarna herbata. Szlachetny i piękny.
Byredo Gypsy Water, 618 zł, TUTAJ
Nuty pasują na każdy sezon, ale to co w nim jesienne to ogromna nostalgia i tęsknota.
Wanilia, ambra kadzidło, bergamotka, pieprz, jałowiec. Szumiące lasy, wysuszone łąki, kurz polnej drogi i bezpieczeństwo ciepłego taboru.
Na początku zaskakuje zwyczajnością, a uwierzcie to przestrzenny kameleon, który gra na emocjach i skojarzeniach, nie na dosłowności nut.
Diptyque Tam Dao EDP, 585 zł, TUTAJ
A na deser moja jesień. Tam Dao, do którego wracam od wielu lat i zawsze tak samo kocham. To piękny, kremowy sandałowiec w towarzystwie cierpkiego cedru, cyprysa i drzewa różanego.
Minimalistyczna doskonałość rodem z azjatyckich świątyń. Zdecydowanie Diptyque to moja ukochana marka…
Tekst zawiera linki afiljacyjne.
1 Comment
Uwielbiam Pani treści. Sam opis perfum przenosi w różne miejsca, i nawet jeśli nie kupię nowego flakonu, to uwielbiam czytać i czuć zimny poranek na łące zroszoną rosą, a zaraz potem odnaleźć się w wśród wysokich budynków dużego miasta. Od siebie bardzo dziękuję za te „podróże”.