Krem ochronny Iossi to moje ostatnie odkrycie. Nawilża, natłuszcza, łagodzi podrażnienia. A przy tym genialnie pachnie!
Staram się unikać kosmetyków z olejkiem lawendowym, bo z reguły mocno mnie uczulają powodując wysyp małych, podskórnych grudek. Piszę z reguły, ale tak naprawdę nie ma żadnej reguły.
W tej chwili mam serum i dwa kremy Iossi, wszystkie mają lawendę w składzie, ale tylko na jeden moja skóra reaguje histerycznie. Może to kwestia proporcji, może kombinacji z innymi składnikami? Zaryzykowałam i tadam. W przypadku tego kosmetyku nic mnie nie uczuliło, wręcz odwrotnie. Krem ochronny Iossi stał się moim ulubieńcem, bo świetnie wycisza, łagodzi i w widoczny sposób regeneruje skórę.
Dlaczego zaryzykowałam? Raz, bo od dawna szukałam kremu o takiej konsystencji – zachęciły mnie zagraniczne blogerki, które bardzo polecają naturalne balsamy Leahlani, Mahalo (Rare Indigo), Botanicals, Laila czy Tatcha. Dwa, bo pachnie cudownie, intensywnie i bardzo długo. Wiem, wiem, kremy powinny być bezwonne, ale ja uwielbiam aromat ziołowych olejków eterycznych. Naturalne, mocno pachnące kremy i balsamy to moja słabość. Poza tym, jestem uzależniona od saszetek, pachnących woreczków, domków i dyfuzorów zapachowych.
Krem Ochronny Iossi jest w 100% naturalny i składa się w większości ze składników organicznych. W składzie masło shea, olej konopny, olej jojoba, masło kakaowe, olej rydzowy, olej winogronowy, witamina E, olejki eteryczne (lawenda, rumianek rzymski, drzewo różane), olej copaiba, ekstrakt z nagietka. Bez barwników i innej, zbędnej chemii.
Zamknięto go w ciężkim, dość głębokim słoiczku – nie było wyjścia, w tym przypadku tylko słoik wchodził w grę. Konsystencja może zaskoczyć – to bardzo twarda i zwarta “pianka”, która dopiero pod wpływem ciepła przemienia się w aksamitny, bogaty olejek.
Jest wydajny, używam go od 3 miesięcy, a ze słoiczka ubyło niewiele. Kosztuje 50 zł i moim zdaniem to dobra cena, zwłaszcza w porównaniu z markami które wymieniłam wyżej. Hity zagranicznej blogosfery kosztują nawet 10 razy więcej.
Kupicie go m.in TUTAJ
Jak aplikować krem ochronny Iossi?
Bardzo ostrożnie i oszczędnie. Ja nabieram troszkę ze słoiczka specjalną łyżeczką, rozgrzewam kilka sekund między palcami, rozcieram na dłoniach i delikatnie przenoszę na twarz. Nie wcieram, a dotykam. W ten sposób aplikuję tyle ile trzeba i nie naciągam skóry. W przypadku tak treściwego kremu/balsamu sposób aplikacji jest moim zdaniem kluczowy. Nie ma być dużo, tylko odrobinę, żeby nie obciążyć. To co zostało dokładnie wcieram w ręce, czasem biorę jeszcze trochę i smaruję suche łokcie. To mój mały, wieczorny rytuał.
Krem został stworzony do regeneracji skóry, ale także do ochrony przed wiatrem i mrozem. Na pewno sprawdzi się podczas zimowych spacerów, ale pod makijaż (dla mnie) jest za ciężki. Mam cerę mieszaną, miejscami odwodnioną, dlatego używam go tylko na noc w kombinacji z lekkim serum opartym na kwasie hialuronowym. Porządnie oczyszczam i tonizuję twarz, stosuję serum lub ich kombinację, czekam kilka minut i nakładam krem ochronny Iossi. To ma sens: serum nawilża i dostarcza skórze antyoksydantów, a krem chroni ją przed utratą wilgoci.
Rano skóra wygląda świetnie. Jest bardzo odżywiona, nawilżona, w zdrowy sposób natłuszczona i promienna. Kombinacja tego kremu z dobrym serum daje mi długotrwałe nawilżenie. To fajne uczucie, zwłaszcza, że mam tendencje do przesuszeń na policzkach.
Rzeczywiście regeneruje skórę. Ratowałam się nim po fatalnych doświadczeniach z kamieniem peelingującym i muszę przyznać, że bardzo ładnie goił drobne uszkodzenia. Cały słoik to za dużo, ale na pewno wezmę odrobinę na urlop, zwłaszcza, że przede mną bardzo długi lot.
Jeśli stawiacie na naturę, lubicie olejki eteryczne, nie macie problemu z uczuleniami , to polecam.
Skład: Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit, Cannabis Sativa (Hemp) Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed (Jojoba) Oil, Theobroma Cacao Seed Butter, Camelina Sativa seed oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Tocopherol, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Oil, Aniba rosaeodora (Rosewood) Oil, Copaiba oil, Calendula Officinalis Flower Extract, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Benzyl Benzoate**
2 komentarze
Czesc Moniko, czy ten krem bedzie odpowiedni takze dla skory (nieco podobnej do twojej) ale z tendencja do czerwonosci, tradziku rozowatego..itd? Dziekuje za porade:)
I jeszcze jedno, nie stosujesz pewnie juz olejku aplikujac ten krem prawda?
Dziekuje i pozdrawiam.