Kosmetyki Niod to marka, do której zawsze chętnie wracam.
Moje teksty o kosmetykach spod skrzydeł Deciem cieszą cię sporym zainteresowanie, pytacie mnie o nowości i opinie. Staram się testować na bieżąco, ale nie wszystko mogę kupić, sprawdzić, ocenić. Poza tym, potrzebuję czasu, żeby recenzja była wiarygodna. W testach mam kolejne pozycje, w tym tekście napiszę o doskonałych nawilżaczach i o serum, które już zyskało miano kultowego.
Poprzednie teksty o marce NIOD znajdziecie TUTAJ
Jeśli nie wyczerpałam tematu, a wy macie pytania, zadajcie je na Instagramie. Tam jestem częściej i chętnie rozmawiam z czytelniczkami. Poza tym nie o wszystkim piszę na blogu, niektóre kosmetyki pokazuję i oceniam na bieżąco. Zachęcam do obserwowania i zadawania pytań właśnie tam.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kosmetyki NIOD – Multi-Molecular Hyaluronic Complex MMHC2. 199 zł, TUTAJ
Wiecie, że kwas hialuronowy to składnik bez którego nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji? Zawsze mam w obiegu dwa trzy preparaty, z reguły niezbyt kosztowne, ale co tu dużo mówić Multi-Molecular Hyaluronic Complex MMHC2 od Niod to Mercedes wśród nawilżaczy. Zdecydowanie, najlepszy z najlepszych.
W składzie aż 15 związków hialuronowych o różnej masie cząsteczkowej pochodzących z roślin i grzybów, które oferują 400% razy więcej nawodnienia powierzchniowego skóry, niż tradycyjny hialuronian sodu. Genialnie nawadnia i zapobiega utracie wody z naskórka.
Oprócz doskonałego składu ma też świetne walory użytkowe. Nie ściąga, nie klei się, nie roluje, wchłania do matu. Nie czuć go na skórze, nie tworzy żadnej warstwy, a robi robotę lepszą od najdroższych kremów nawilżających obudowanych absurdalnym marketingiem.
Natychmiast daje efekt wypełnionej wilgocią skóry, ale trzeba pamiętać, że to nie jest samodzielny kosmetyk, on jest przewidziany do stosowania w zestawie, w połączeniu z innym serum i czymś zamykającym.
Kosmetyki NIOD – Hydration Vaccine – serum zapobiegające utracie wody w naskórku. 185 zł, TUTAJ
Świetne uzupełnienie poprzedniej pozycji, razem tworzą duet doskonały. W dużym uproszczeniu MMHC2 bardzo mocno nawadnia, Hydration Vaccine tworzy barierę zapobiegającą utracie naturalnego czynnika nawilżającego skóry, a jednocześnie działa jak doskonała baza pod makijaż. Jest jak uszczelka dla wilgoci już istniejącej w skórze, ale sam także ma działanie naprawcze, regeneracyjne i nawilżające.
Nie jest ani kremem, ani lekkim żelem, to coś pomiędzy. W słoiczku wydaje się lepki i gęsty, ale zaskakująco dobrze się rozprowadza i wchłania, nadając skórze satynowe wykończenie.
Nie pozostawia uczucia ściągnięcia, oklejenia i lepkiej warstwy, ale nałożony w nadmiarze może się lekko rolować.
W składzie: antarktycyna chroniąca przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, innowacyjny kompleks siatki silikonowej, lipidy pozyskiwane z alg niebieskich, kompleks ksylitoglukozydowy, który ma zdolność do wiązania wolnej wody. Brzmi skomplikowanie, ale to wszystko działa i to doskonale, zarówno krótko jak i długoterminowo.
Niestety, wadą jest opakowanie. No słoiczek to nie jest najbardziej higieniczne rozwiązanie, zdecydowanie wygodniejsza byłaby tuba.
Kosmetyki Niod – Photography Fluid, Opacity 12% – Baza Koloryzująco – Korygująca. 104 zł, TUTAJ
Photography Fluid, czyli preparat koloryzująco-korygujący to już w zasadzie element makijażu, ale umieszczam go w tym zestawieniu, bo bardzo ładnie współgra z nawilżaczami.
W sieci określany jest jako „serum selfie”, które natychmiastowo wygładza skórę, wyrównuje koloryt oraz niweluje widoczność drobnych zmarszczek i bruzd. Sprawia, że skóra wygląda promiennie, jest idealny do sesji zdjęciowych, kiedy skóra musi wyglądać nieskazitelnie przed obiektywem aparatu. Żaden puder rozświetlający nie ma takich właściwości.
Samodzielnie ładnie ukrywa zaczerwienienia i rozświetla zmęczoną twarz, ale dosyć trudno się rozprowadza i bardzo łatwo z nim przesadzić. Ten sposób nakładania sprawdzi się chyba tylko do sesji. Zresztą takie jest jego przeznaczenie, to nie jest kosmetyk na co dzień do biura.
Nie mniej jednak, jak chcecie wykorzystać jego właściwości w normalnym makijażu, radzę zmieszać go z odrobiną nawilżacza, a w przypadku większych niedoskonałości z podkładem czy kremem BB. Ja łączę go z leciutkim kremem koloryzującym, do standardowej ilości dodaję dosłownie pół maluteńkiej kropli. Efekt jest subtelny, ale cera wygląda ładnie. Może być stosowany jedynie punktowo, jako rozświetlacz.
Skład znajdziecie na stronie dystrybutora. Napiszę tylko, że w skromnej, brązowej butelce umieszczono wiele innowacyjnych technologii kosmetycznych m. in wykorzystujących nano-pryzmy. Są w nim silikony, które mają złą reputację, ale to jakiś absurdalny, kosmetyczny mit funkcjonujący od lat w polskie blogosferze/forumsferze urodowej.
Nowoczesne silikony tworzą barierę ochronną i świetnie chronią skórę przed ucieczką wody. W tym przypadku, w połączeniu z pryzmami rozmywają wszelkie niedoskonałości, dając iluzję genialnie gładkiej, rozświetlonej skóry. Duże pory, drobne linie i wszelkie inne niedoskonałości nie znikają, ale stają się niewidoczne.
Jedyne co mi się nie podoba to znowu opakowanie. Kroplomierz to złe rozwiązanie, zwłaszcza że zawartość butelki ma tendencję do gromadzenia się (i wysychania) na krawędziach pipetki.
Tekst powstał przy współpracy z dystrybutorem marki NIOD
No Comments