Filtr koloryzujący Resibo, jedna z najfajniejszych premier sezonu filtrowego.
Znacie mnie, na plaży nie ma dla mnie większego znaczenia, jakie wykończenie ma produkt, przede wszystkim liczy się ekstremalna ochrona bazująca na dermokosmetykach. Jednak na co dzień, w mieście (większość czasu spędzam w pomieszczeniach) szukam wygody i elegancji kosmetycznej. Filtr ma nie tylko chronić, ale także upiększać i lekko wyrównywać koloryt.
Filtr koloryzujący Resibo – cena i aplikacja
Za 109 zł Resibo oferuje 50 ml kremu. Biorąc pod uwagę, że producent zaleca 4 pełne pompki na twarz (1ml), to powinien starczyć na około 40 dni codziennego używania. Na moją twarz stosuję 0,8 ml, co daje trochę więcej niż 3 pompki.
Filtr koloryzujący Resibo – skład
TEAM SUNSCREEN krem nawilżający SPF 30 to SPF miejski, bazujący na tlenku tytanu i składnikach typowo pielegnacyjnych.
- Ekstrakt z kory świerku Borealine® Protect to przeciwutleniacz, który wzmacnia ochronę przeciwsłoneczną i chroni skórę przed uszkodzeniami, spowodowanymi promieniowaniem UV.
- Trehaloza, naturalny roślinny dwucukier, działa przeciwstarzeniowo, aktywnie chroni przed przesuszeniem i stresem oksydacyjnym, odżywia i regeneruje skórę.
- Olej z nasion bawełny, bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe linolowy i oleinowy, a także kwas palmitynowy oraz silne antyoksydanty, jakimi są tokoferole, regeneruje naskórek, zmiękcza i nawilża; działa przeciwzapalnie.
- Kwas hialuronowy miniHA™, nawadnia i zapobiegaja utracie wody.
- Estry jojoby, silnie nawilżają i łagodzą.
- Wosk Candelilla, pozyskiwany z młodych liści wilczomleczu, delikatnie natłuszcza i wygładza skórę.
Filtr koloryzujący Resibo – kolor, konsystencja, wykończenie.
W buteleczce jest jasny i może nieco zmylić, ale jestem zdziwiona opiniami na jednym z portali recenzenckich. Dziewczyny narzekają, że jest pomarańczowy. Moim zdaniem to neutralny beż, bez pigmentu pomarańczowego. Owszem, po kilku minutach ciemnieje i się ociepla, ale nadal nie ma mowy o odcieniu cegły.
Konsystencja jest lekka, ale w pierwszej chwili tłusta. Sekret tkwi i nakładaniu i przygotowaniu cery. Ja pod ten filtr stosuję jedynie wodne formuły. Nakładam warstwowo i wtedy dobrze się wchłania, chociaż początkowo jest nieprzyjemnie klejący. Daję mu czas (około 10 minut), nakładam puder i bronzer mineralny.
Team Sunscreen krem nawilżający SPF 30 – dla kogo?
Moim zdaniem sprawdzi się w przypadku cer suchych i mieszanych, które lubią świetliste wykończenie. Kryje drobne zaczerwieniania, ładnie wyrównuje koloryt, ale nie liczcie na efekt podkładu. Dla bladolicych może być lekko za ciemny, ale do większości karnacji kolor się dostosuje.
Jest komfortowy w noszeniu, ale mało odporny na ścieranie, więc warto go przypudrować lub połączyć z podkładem mineralnym. Nie podrażnia oczu, nie szczypie, więc sprawdzi się na wrażliwcach. U mnie nie spowodował żadnego wysypu i nie zapchał rozszerzonych porów.
Skóry tłuste i mieszane unikające mocnego efektu glow powinny sięgnąć po nowość, wersję light. Mam ją od kilku dni i bardzo mi się podoba. Jest odrobinę ciemniejsza, ale idealna na lato.
Team Sunscreen krem nawilżający SPF 30 – moja opinia
Bardzo przyjemny, dobry produkt, którego trzeba się nauczyć. Ma bardzo dobrą konsystencję, dobrze się rozprowadza, nie zastyga w plamy. Daje jednolitą jakby zroszoną taflę ochronną. Krycie jest lekkie, ale łatwe do nabudowania pod warunkiem, że nakładacie warstwami.
Pracuję w domu, więc rzadko noszę makijaż dłużej niż kilka godzin, ale sprawdziłam i oprócz standardowego ścierania pod oprawkami okularów, sprawdził się nieźle, w ciągu dnia wymaga użycia bibułek i przypudrowania, ale długo wygląda dobrze i świeżo.
Jeśli szukacie hybrydy lekkiego kremu koloryzującego z filtrem SPF 30 to Team Sunscreen powinien spełnić wasze oczekiwania. Dla cer suchych i odwodnionych wymarzony i dający komfort nawilżenia na cały dzień.
Tekst powstał we współpracy z marką RESIBO
4 komentarze
O, to już wiem jaki kosmetyk kupię jako następny! Ciekawe, czy dam radę go używać, bo ostatnio trafiam na same ciemne i mogę ich używać jedynie po domu i na zooma, ale na wyjścia już nie da rady.
Pamiętajmy, że zmniejszając ilość nakładanego produktu (w twoim przypadku o 1/5), to nie zmniejszamy o tyle samo ochrony (czyli o 1/5 – ochrona będzie zmniejszona pewnie nawet o połowę). Dlatego te wszystkie kolorowe kosmetyki z SPF są do bani, bo dziewczyny używają ich za mało :/
Tylko że ja nie zmieniam ilości, producent uogónia, a ja daję ją zgodnie z moim zapotrzebowaniem. Ja nie potrzebuję na twarz 1 ml, ale 0,75.
Piękny post Moniko! Pełna profeska! Pozdrawiam Moją Warszawiankę.