The Ordinary Squalane Cleanser, najbardziej wyczekiwana nowość tej marki
Wiem, że długo czekałyście na kolejne teksty o The Ordinary, ale po śmierci Brandona, założyciela marki, nie mogłam się zebrać do pisania. Historia jego choroby, drama na Instagramie i w końcu tragiczna śmierć mną wstrząsnęła.
Brandon zostawił ogromną spuściznę, dzięki niemu świat kosmetyków zmienił się na lepsze i tego nie da się już zatrzymać, ale bałam się, że koncern przejmie jego udziały i tyle będzie z Deciem. Tak się na razie nie stało i mam nadzieję, firma zachowa niezależność.
Inne teksty o The Ordinary znajdziecie TUTAJ
Od czasu premiery w 2016 r. The Ordinary stało się marką pierwszego wyboru dla wielu kobiet na całym świecie — głównie dzięki kombinacji niskich cen z bardzo skutecznymi formułami. W ofercie znajdziecie sera, olejki, nawilżacze, filtry i podkłady, brakowało tylko jednego elementu — czegoś do demakijażu i oczyszczania twarzy. I oto jest!
Squalane Cleanser, podobnie jak pozostałe produkty The Ordinary, jest niezbyt drogi, kosztuje około 30 zł (50 ml).
Moim zdaniem 50 ml trochę za mało, mam też zastrzeżenie co do tuby. Niby wygodna i higieniczna, ale pod koniec trzeba się trochę nagimnastykować, żeby wydobyć pozostałości. Mam nadzieję, że obiecana większa pojemność będzie pod tym względem wygodniejsza.
The Ordinary Squalane Cleanser – skład, formuła, dla kogo?
Jest wegański, bez wazeliny, alkoholu, silikonu, mydła i substancji drażniących. Zawiera skwalan roślinny i odżywcze estry lipidowe, które działają delikatnie, ale bardzo dokładnie rozpuszczają makijaż i brud ze skóry. Będzie odpowiedni dla wszystkich rodzajów skóry w tym najbardziej wrażliwej.
Formuła jest hybrydowa, w tubie gęsta, ale w trakcie stosowania przekształca się z balsamu w olejek, a po kontakcie z wodą emulguje i staje się mleczkiem. Nie pachnie, nie ściąga, nie szczypie — daje skórze ogromny komfort, geniusz dla skóry po zabiegach i złuszczaniu.
The Ordinary Squalane Cleanser – jak stosować ?
Najbardziej imponujące jest to, że Squalane Cleanser może służyć zarówno do demakijażu jak i do oczyszczania skóry twarzy, oczywiście w dwóch etapach. To wygodne dla osób, które sporo podróżują, mają ograniczony budżet, mało miejsca lub po prostu lubią minimalizm pielęgnacyjny.
Wyciśnięty z tubki jest twardy i nieco tępy, dlatego nie nakładajcie go od razu na twarz, tylko rozgrzejcie między palcami. W ten sposób stanie się przyjemniejszy, łatwiejszy do roztarcia, zmieni formę z balsamicznej w oleistą.
Na twarzy popracujcie nad nim, wykonajcie masaż. Dokładnie rozprowadzicie do momentu aż poczujecie, że nabiera mocnego poślizgu. Nie nabierajcie za dużo, na początku może wydawać się mało wydajny, ale to kwestia dobrej współpracy. Oczywiście przy mocnym makijażu kabaretowo/Instagramowym ta perspektywa może się zmienić. 50 ml nie starczy na długo, ale producent obiecuje wersję większą i pewnie ekonomiczniejszą.
W pierwszym etapie nakładacie go na suchą skórę i rozprowadzacie bez użycia wody. Możecie go zmyć płatkami lub ściereczką i wypłukać wodą. W drugim etapie nakładacie bezpośrednio na lekko zwilżoną skórę, lub emulgujecie w dłoni. Zmywacie wodą i wykańczacie tonikiem.
The Ordinary Squalane Cleanser – czy warto kupić?
No jasne, że warto, bo ma doskonały skład i robi doskonałą robotę, ale uwaga, to nie jest kosmetyk z kategorii rozkoszna przyjemność stosowania.
Nie jest tak luksusowy jak niedościgła Oskia Renaissance, ale to tylko kwestia doznań. Technicznie działa wyśmienicie, rozpuszcza, czyści, ale nie narusza warstwy ochronnej, co jest bardzo istotne, zwłaszcza w kontekście złuszczania, odwodnienia, podrażnienia po retinolu czy kwasach.
2 komentarze
Takiej recenzji szukałam, przekonałaś mnie w 100% do zakupu 🙂 dziękuję
Tak tylko tu zostawię info, że można w UK dostać już 150 ml tubę, np. na lookfantastic:)