Róż Nars Orgasm to od dawna jeden z moich ulubieńców. Za co go lubię?
Tak wiem, uległam zbiorowej histerii, ale trudno się dziwić. Nie wiem, czy istnieje bardziej znany róż niż ten. Pokazano go we wszystkich magazynach kobiecych, zachwalają go najlepsi wizażyści, a w zagranicznych serwisach recenzenckich i na forach poświecono mu setki, jeśli nie tysiące stron.
Róż Nars Orgasm – czemu zawdzięcza popularność?
Po raz pierwszy róż Nars Orgasm pojawił się w sklepach blisko 20 lat temu (w 1999 roku) i niemal natychmiast stał się bestsellerem. Oczywiście, częściowo ze względu na prowokacyjną nazwę, ale nie można mu odmówić uroku i tego, że dobrze wygląda na prawie wszystkich kobietach.
Kolor: ciepły z subtelnym połyskiem. Idealna hybryda różu i brzoskwini. Rozświetlające, złote pigmenty są drobniutkie, tworzą jedynie transparentnie mokrą taflę połysku. Kosztuje 149 zł i możecie kupić go TUTAJ
Jakość moim zdaniem jest świetna. Róż Nars Orgasm jest idealnie napigmentowany (ani za dużo, ani za mało). Ma miękką, drobno zmieloną teksturę, która nieco się obsypuje, ale na skórze nie robi plam. Naprawdę trudno z nim przesadzić, a jednocześnie łatwo go stopniować.
Bardzo ładnie zachowuje się w ciągu dnia. Cały czas wygląda estetycznie, nie migruje, a złote pigmenty nie tworzą świecących skupisk. Nosi około siedmiu godzin (moim zdaniem to doskonały wynik jak na róż), po czym delikatnie zaczyna się zacierać.
Róż Nars Orgasm – jak wygląda na skórze?
Róż Nars Orgasm jest naprawdę naturalny i mimo drobinek złota, nie wygląda sztucznie. Daje efekt promiennej poświaty i co najważniejsze, pasuje do wszystkich odcieni karnacji (od jasnej do średniej). Uwielbiam to, jak bardzo jest wszechstronny i jak zmienia się na skórze w zależności od światła i natężenia opalenizny. Zimą jest bardziej różowy, latem nabiera brzoskwiniowego, złotego odcienia.
Spójrzcie jak wygląda w zależności od światła:
Nie chcę tutaj wypaść jak cytująca marketingowy bełkot, ale obietnice producenta w tym przypadku się sprawdzają. Możecie mi nie wierzyć, ale w piękny sposób ożywia całą twarz. Sprawia, że cera staje się wypoczęta, młodsza i zdrowsza. Podkręca codzienny look w doskonały sposób. Odrobina wystarczy, żeby zniwelować zmęczenie.
Z reguły łączę go z bronzerem tej samej marki i od lat nie znalazłam lepszego duo. Owszem używam tysiące innych kosmetyków, ale Orgasm i Laguna NARS to zdecydowanie mój top.
Czy ma wady? Opakowanie jest poręczne i ma bardzo wygodne lusterko, ale dużym minusem jest gumowane obudowa, która przyciąga każdą drobinkę i jest bardzo trudna do utrzymania w czystości. Jedyne co na nią działa to mokre chusteczki do demakijażu. Mało tego, mój poprzedni egzemplarz pod wpływem upału zaczął się kleić. Teraz jest trochę lepiej, ale i tak wkurza mnie ta zabrudzona powłoka.
Mimo wady opakowania, uważam, że jest doskonały, ale nie namawiam, bo zdaję sobie sprawę, że kosztuje sporo. Nie mniej, jednak jeśli rozważacie zakup, to nie powinnyście być rozczarowane.
Róż Nars Orgasm – rodzina się powiększa!
Róż Nars Orgasm jest tak rozchwytywany, że zbudowano wokół niego całą kolekcję produktów o równie prowokacyjnych nazwach. Obecnie oprócz tradycyjnego różu w kamieniu możecie kupić lakier do paznokci, błyszczyk do ust, rozświetlacz w płynie i kremowy sztyft. Pojawiają się też edycje limitowane.
Ostrzegam! Uważajcie na podróbki w zagranicznych serwisach aukcyjnych. Jeśli szkoda wam pieniędzy na oryginał szukajcie zamiennika. Wiele tańszych firm robi podobne kolory. Kilka nawet testowałam, są niezłe, ale to detale czynią różnicę.
Jeśli spodobał się Wam mój tekst i chcecie być na bieżąco z kosmetykami, których używam i które polecam, koniecznie polubcie mój profil na INSTAGRAMIE
Dla mnie róż Nars Orgasm jest jeden. Kosztuje 149 zł i możecie kupić go TUTAJ
7 komentarzy
A jak inne odcienie tego różu? Testowałaś?
Jest kilka fajnych, kiedyś miałam Super Orgasm, ale był zbyt błyszczący. Bardzo ładny jest też Oasis.
Hej. Czyli ten róż jest sprzedawny w kilku odcieniach?
I tu zaczyna sie problem jak dobrac. Ja nie wiem. Dla mnie to za trudne 😉
Mam ciemne wlosy cere raczej srednia kolorystycznie oczy jasne szaro niebiesko zielone 🙂
Jakas propozycja ? ;))
Swatchuję Orgasm Narsa przy każdej wizycie w Sephorze, ale nigdy się nie zdecydowałam. Obawiam się, że dla mnie mógłby być za ciepły i za brzoskwinionwy:) Co do opakowania – najlepiej u mnie do czyszczenia NARSowych opakowań sprawdza się zwykła gumka do ścierania, doczyszcza mi opakowania, że wyglądają praktycznie jak nowe:)
Muszę kupić gumkę 😉
Wygląda pięknie, ale ja mam uczulenie na mikę, po dłuższej chwili mam krostki/kaszkę na policzkach. Czy możesz polecić jakiś dobry róż bez miki?
A wiesz, o tym temacie nie myślałam, poszukam!