Kupiłam go pod wpływem impulsu i żałuję. Pytam, gdzie ta magia?
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation to nie jest nowość. Na rynku jest już ponad dwa lata, przetestowały go setki blogerek i recenzentek. Opinie są skrajne – od zachwytów po duże rozczarowanie.
Używałam go niezbyt długo, bo zaledwie tydzień: pierwsze dwa dni byłam zadowolona, potem rozczarowana, dzisiaj jestem wściekła. To najbardziej „nierówny” podkład jaki znam. Nie kupię go ponownie i nikomu nie zarekomenduję.
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation. Co obiecuje producent?
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation, według producenta, zapewnia stopniowalne krycie z matowym wykończeniem. Ma wyglądać naturalnie: jak zdrowa, perfekcyjna skóra. Kryć niedoskonałości, ale bez efektu maski.
Bezzapachowa formuła jest odpowiednia dla osób o wrażliwej skórze, a dzięki SPF 15 zapewnia łagodną, ochronę przed słońcem. Ma na celu optyczne zmniejszenie porów i drobnych linii, bez osadzania się w zmarszczkach i załamaniach skóry.
Bajki – w moim przypadku rzeczywistość nie ma z nimi nic wspólnego. Cena: 40 Euro.
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation – dla kogo?
Przeznaczony jest dla wszystkich rodzajów skóry, od tłustej i problematycznej do odwodnionej, suchej i starzejącej się. Absolutnie się z tym nie zgadzam. To nie jest podkład ani dla dojrzałej, ani dla suchej, ani dla mieszanej skóry. Być może sprawdzi się na cerze idealnie nawilżonej i tłustej, bez niedoskonałości. O ile taka w ogóle istnieje.
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation – odcienie
Odcienie to jego najmocniejsza strona. Występuje w 15 odcieniach, od bardzo jasnych po ciemne, przeznaczone dla czarnych kobiet. Wyczytałam w sieci, że kolory mają tendencje do utleniania się o pół odcienia w górę i rzeczywiście tak się dzieje. Samodzielnie wybrałam nr 5, a wybór potwierdziła konsultantka marki.
5 Medium: średnio beżowy (nie różowy, nie żółty, a brzoskwiniowy). Początkowo wydaje się odrobinę za jasny, ale krótko po nałożeniu utlenia się do odcienia mojej lekko opalonej skóry. Kolor dobrałam idealnie, ale co z tego?
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation – nakładanie
Tu zaczynają się schody. Jest zwarty, sprężysty, dość gęsty i niestety bardzo trudny do nałożenia. Nie ma poślizgu, nie sunie po skórze. Nakładany palcami zasycha bardzo szybko, rozprowadzany pędzlem zostawia brzydkie ślady włosów.
Najlepiej współpracuje z wilgotnym beautyblenderem, ale i tak trzeba się nagimnastykować, żeby rozprowadzić go cieniutko i równomiernie. Obietnice stopniowalności to też bajki. Druga warstwa ściera pierwszą, tworzą się smugi i nierówności.
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation – krycie
Pigmentu jest sporo, ale jest nierówny, bo zaczerwienienia i tak przebijają. On w żaden sposób nie stapia się że skórą, nie tworzy równomiernej warstwy. Z bliska widać jego strukturę, jakby siateczkę typu pigment/brak pigmentu. Coś jakby zmoczyć zwykły puder i nakładać zamiast podkładu.
Wyciągnął z mojej skóry wszystko co złe i normalnie niewidoczne. W niemiłosiernie brzydki sposób podkreślił ukryte nierówności, przesuszenia, kilka grudkowych zaskórników i pory na nosie.
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation – magia, ale czarna
To jak prezentuje się na skórze zależy od dnia i kondycji skóry. Pierwszy raz użyłam go na bardzo nawilżający krem, w pochmurny, dość wilgotny dzień i było dobrze. Przetrzymał długi spacer (5 km) i nie wymagał poprawek. Kolejnego dnia było trochę gorzej, ale też nieźle. W sztucznym, łazienkowym świetle daje radę, ale kiedy zrobiło się ciepło i zaczęło świecić słońce, nastąpił koniec zachwytów.
W bardzo jasnym świetle dziennym wygląda fatalnie. Nie zbiera się w zmarszczkach i w liniach, ale w magiczny sposób podkreśla każdą niedoskonałość. Widać każdą krostkę, każde załamanie skóry.
W ogóle nie daje efektu odbicia światła. Jest płaski, tępy, matuje (pudruje) i postarza w najgorszy z możliwych sposobów. Nie pomagają mu nawet meteoryty Guerlain i rozświetlacz Becca. Owszem magia, ale czarna.
Nakładałam go na mocno nawilżoną skórę, na olejek, na bazę. Efekt za każdym razem taki sobie. Chciałam dać mu szansę, poczekać jeszcze kilka tygodni i dopiero napisać recenzję, ale wczoraj spędziłam 3 godziny u fryzjera przed lustrem i przez trzy godziny nie mogłam się nadziwić jak można wprowadzić na rynek coś, co w taki sposób szpeci skórę.
Podkład Charlotte Tilbury Magic Foundation – trwałość
Trwałość o tak, jest imponująca – 9 godzin bez uszczerbku. Skóra cały czas wygląda tak samo źle…
5 komentarzy
Nawet nie znałam tej marki.
Jest bardzo popularna za granicą, ten podkład został uznany za najczęściej pokazywany na instagramie.
Ten podkład to jeden z najtrafniejszych moich wyborów z podkładami , a mam ich mnóstwo , kupię , sprawdzę i odkładam Charlotte Tilbury , jest przecudny , super kryje , szybko zasycha i trzyma się na twarzy cały dzień albo noc imprezowa .. jest on magiczny naprawdę , nakładam gąbeczka – blenderem , z góry zastrzegam , ze nie pracuje dla tej firmy ani nic w tym stylu . Jestem zwykłym klientem , odkryłam ten podkład , gdy córka dostała jego próbkę przy zakupie innego podkładu . Nie wiem Moniko co Ci się w nim , aż tak nie podoba , ale ja się z Tobą w zadym przypadku nie zgadzam .
Hej, dokładnie napisałam co mi się nie podoba. Oczywiście, ten podkład zbiera skraje recenzje i ja to rozumiem, inne cery, inne oczekiwania, wydzielanie sebum itp. Kupiłam pod wpływem dobrych recenzji i wpadka. Żałuję, że nie mogłam wcześniej przetestować próbki. Dla mnie wielkie rozczarowanie…
dziekuje ci za tak obszerna opinie.nie kupie-szkoda kasy, tanio nie jest.