Żel do mycia twarzy OSKIA Renaissance Cleansing Gel podbija internet. Chwalą go dziesiątki dziennikarek, redaktorek i blogerek urodowych. Czy rzeczywiście jest tak doskonały jak twierdzi Vogue? Sprawdziłam na sobie i jestem zachwycona.
Niewiele jest bardzo drogich kosmetyków pielęgnacyjnych, których nie da się zastąpić czymś bardziej dostępnym. Cena nie jest dla mnie wyznacznikiem skuteczności, dlatego nie cierpię, używając produktów za kilkanaście złotych. Oczywiście, chętnie kupuję drogie (najchętniej niszowe) kosmetyki, ale nie mogę napisać, że dzięki temu dbam o moją skórę lepiej. Z każdej półki cenowej staram się wybierać to, co dla mojej skóry najlepsze. Buble znajduję w każdym przedziale cenowym. Testowałam absurdalnie drogie marki, których nie poleciłabym nikomu i tanie perełki, które skutecznością biją na głowę wszystkie luksusy świata.
Dobry żel mycia twarzy (czym myć twarz, czyli najlepsze żele i pianki oczyszczające) kosztuje dwie dychy, kupuję go od wielu lat i pewnie nie przestanę, ale muszę przyznać, jestem oczarowana drogim OSKIA Renaissance Cleansing Gel. Oczywiście. Mogłabym bez niego żyć, ale stosowanie sprawia mi dużą frajdę. Przyjemność jest ogromna i trudna do zastąpienia czymś innym. To kosmetyk, którego właściwości trudno przebić.
Skusiłam się pod wpływem entuzjastycznych recenzji zagranicznych blogerek i nie żałuję. Jestem w trakcie drugiego opakowania i nie wykluczam (o ile wcześniej nie zbankrutuję), że w przyszłości kupię kolejne. W jednym z polskich sklepów internetowych kosztuje 185 zł, ja kupiłam go sporo taniej (135 zł) w sklepie Lookfantastic. Polujcie na kody rabatowe, mnie udało się uzyskać 15%. Czasem zdarzają się też niezłe oferty łączone.
Opakowanie jest eleganckie i solidne, z bardzo wygodną pompką. Bezpieczne do przewożenia, ale niestety trochę za duże do podróżnej kosmetyczki (z chęcią kupiłabym mniejszą wersję podróżną). W butelce znajduje się 100 ml, ale nie przerażajcie się małą (nominalnie) ilością. Żel jest zwarty, sprężysty i bardzo skoncentrowany. Na porządny demakijaż wystarczają dwa naciśnięcia pompki.
OSKIA Renaissance Cleansing Gel – jak stosować?
Jest to jeden z niewielu kosmetyków tego typu, który stosuję zarówno do zmywania makijażu i oczyszczania skóry twarzy (oczywiście w systemie dwuetapowym lub rano). Wstyd się przyznać, ale genialnie sprawdza się w weekendy. Wracam do domu po spotkaniu ze znajomymi, po wypiciu sporej ilości wina i ostatnią rzeczą o której marzę są skomplikowane rytuały pielęgnacyjne. Biorę z półki ten żel, zmywam makijaż i oczyszczam twarz. Kończę mocno nawilżającą mgiełką NIOD i idę spać. Tak, po prostu. Bez dalszej pielęgnacji.
OSKIA Renaissance Cleansing Gel nie zastąpi kremu, ale sprawi, że od czasu do czasu będzie można go pominąć. Nie jestem zwolenniczką kładzenia się spać bez pielęgnacji, ale czasem nic mi się nie chce. Zwłaszcza, kiedy w głowie szumi wino.
Kluczowymi składnikami są witaminy A, C i E, MSM czyli siarka organiczna oraz opatentowany kompleks fermentowanych enzymów z dyni. Oskia Renaissance Cleansing Gel, jak sama nazwa wskazuje, w opakowaniu ma konsystencję żelu. W kontakcie z suchą skórą staje się jedwabistym olejkiem, w trakcie oczyszczania zamienia w mleczko (nie oczekujcie piany). Rozprowadza się genialnie, a przy tym ma delikatny, naturalny zapach z dominującymi nutami róży i rumianku. Zmywa się szybko i przyjemnie. Nie zapycha, nie podrażnia i nie powoduje zamglenia oczu (przynajmniej u mnie).
OSKIA Renaissance Cleansing Gel – efekty działania
OSKIA Renaissance Cleansing Gel stosowany do demakijażu bardzo dokładnie usuwa podkład, puder i filtry. Bez problemu zmywam nim wodoodporny tusz do rzęs i moją ulubioną, czerwoną szminkę. W drugim etapie mycia dokładnie oczyszcza skórę. Czuć, że twarz jest naprawdę głęboko oczyszczona, ale bez nieprzyjemnego uczucia wysuszenia. Jego największą zaletą jest to, że w ogóle nie powoduje ściągnięcia skóry. Pozostawia twarz miękką i nawilżoną i to bez warstewki filmu, jaka zostaje na twarzy po oczyszczaniu olejkami. Oczywiście, nie jest to tak pełne nawilżenie jak po serum, ale daje radę. Żaden, dosłownie żaden kosmetyk myjący nie daje tak dużego komfortu używania. Niektóre blogerki stosują go nawet jako maskę nawilżającą – ja tak nie robię, ale rzeczywiście, to jedyny zmywacz, który nie tylko czyści, ale i pielęgnuje skórę. Ważne: zgodnie z zaleceniem z opakowania, powinien być nakładany na suchą skórę. Nałożony na wilgotną traci właściwości myjące.
Polecam z czystym sumieniem! Sprawdzi się na wszystkich rodzajach skóry, ale szczególnie na suchych, odwodnionych, skłonnych do zaczerwienień i podrażnień. Kupicie TUTAJ
Skład: Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Aqua, Cetearyl Olivate, Sucrose Laurate, Benzyl Alcohol, Sorbitan Olivate, Sucrose Palmitate, Parfum (Natural), Geraniol, Dimethyl Sulfone, Citronellol, Dehydroacetic Acid, Lactobacillus/Cucurbita Pepo Fruit Ferment Extract, Borago Officinalis Seed Oil, Sucrose Stearate, Linalool, Retinyl Palmitate, CI 77491, Jojoba Esters, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate
1 Comment
Znam i lubię! Ale tylko na drugie oczyszczanie, przyznam, że na demakijaż mi go szkoda:)