Najlepsze kosmetyki 2020. Jak zwykle ranking jest subiektywny, oparty na kosmetykach dobranych do mojej cery, ale kilka z nich to uniwersalne pewniaki.
Pamiętacie, jak w zeszłym roku narzekałam, że zbyt mało dobrych, polskich kosmetyków aktywnych i mam nadzieję, że kolejny rok będzie inny? Udało się! W tegorocznym zestawieniu znalazły się świetne polskie kosmetyki z dobrymi, aktywnymi składami.
Większość tegorocznych hitów skupia się na łagodzeniu zaczerwienień, wyciszaniu i odbudowie hydrolipidowej. Odstawiłam wszystko, co drażniące, ale nie zrezygnowałam z aktywnych składników. Zeszły rok był dla mnie bardzo ciężki, straciłam Tatę, do dzisiaj zmagam się z żałobą i depresją, które odbijają się także na mojej skórze.
Najlepsze kosmetyki 2020 – Medik8 Retinoate, 699 zł, TUTAJ
Ideał, który trafia do mojego Hall of Fame. Geniusz warty każdej wydanej złotówki. Mercedes wśród retinoidów. Znam sporo produktów tego segmentu, dobrych i działających, ale ten przebija wszystkie.
O skuteczności retinoidów nikogo przekonywać chyba nie muszę? R-Retinoate łączy w sobie wysoką skuteczność, niskie działanie drażniące i dobrą stabilność. Na skórze dzieje się magia.
Nie znam drugiego takiego, nie ma zamiennika. Na szczęście jest bardzo wydajny, jedno opakowanie starcza na około 4 miesiące stosowania. 699 zł to cena wyjściowa, z kodem (LFBEAUTY) kupicie go o 20% taniej.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Estee Lauder Instant Resurfacing Peel 9.9% AHA + BHA, 244 zł, TUTAJ
Czerwone peelingi i inne cuda poszły na długo w odstawkę. Wróciłam do maski, którą stosowałam w 2019 roku i to był strzał w dziesiątkę. To jest po prostu bardzo dobrze sformułowany produkt o prawidłowym pH 3,9, ze skutecznym stężeniem kwasów AHA (cytrynowy, glikolowy, winowy) i małym (około 0,5%), ale w tej kombinacji wystarczającym BHA. W składzie także mocno nawilżający kwas hialuronowy i kilka przeciwutleniaczy.
Formuła jest jedwabista, bardzo przyjemna, nie podrażnia (chociaż przy aplikacji czuć szczypanie). Według instrukcji powinna być stosowana dwa razy w tygodniu na 10 minut. Ja nie jestem super regularna, nakładam w zależności od potrzeby i nie trzymam dłużej niż 8 minut. Nie podrażnia i nie podnosi temperatury na skórze.
Efekt to rozjaśnienie i wyrównanie powierzchni skóry plus lekkie, niezbyt uciążliwe złuszczenie naskórka. U mnie ładnie oczyszcza pory.
Bardzo fajna opcja dla tych, które lubią delikatne kwasy w postaci zmywalnej. Warto, zwłaszcza że teraz jest na promocji.
Wyświetl ten post na Instagramie.
KOI, esencja nawilżająca, cena: 119 zł, TUTAJ
Nie potrafię żyć bez esencji nawilżających, zawsze mam jakąś pod ręką. Tą polubiłam, bo jest aksamitna z żelowym poślizgiem i szybko się wchłania. Zawiera komórki macierzyste z neroli, wysokie stężenie kwasu HA, glicerynę, wyciągi roślinne i kompleks peptydowy przyspieszający proces transportu składników aktywnych w głąb skóry.
Nawilżenie jest natychmiastowe i długo się utrzymuje, a na dodatek współpracuje dosłownie ze wszystkimi kosmetykami. Do stosowania na dzień i/lub na noc. Nadaje się do każdego typu cery.
AQ Solution, serum pod oczy, 350 zł, TUTAJ
Wierzę w czynniki wzrostu, lubię czynniki wzrostu i widzę efekty ich stosowania. Markę poznałam w klinice dr Agnieszki Nalewczyńskiej, gdzie miałam robiony Dermapen z czynnikami wzrostu. Rezultat był imponujący, więc zdecydowałam się na kosmetyki do użytku domowego.
Serum pod oczy zużyłam do ostatniej kropelki, widziałam, dosłownie widziałam rezultaty działania. Rozjaśnienie, napięcie, przebudowa i wyprasowanie zmarszczek tuż pod dolną linią rzęs. No jest to hit, który świetnie współgra z każdym kremem pod oczy. Teraz mam serum na twarz tej samej marki i też nie mogę się nachwalić.
BasicLab, serum z Trehalozą 10%, 119 zł, TUTAJ
W ofercie BasicLab znajdziecie mnóstwo dobrych kosmetyków, ale to jest mój zdecydowany ulubieniec. W składzie neuropeptyd, skwalan, trehaloza (obecnie jeden z najskuteczniejszych składników nawilżających skórę), koenzym Q10 i niacynamid, czyli kompleksowe działanie napinające nawilżające, antyoksydacyjne i odbudowujące barierę lipidową.
Wszechstronny i uniwersalny kosmetyk. Doskonale uzupełnia kurację retinolem i kwasami. Sprawdza się na lżejsze i pod treściwsze formuły. Szybko przynosi ukojenie przy odwodnionej i podrażnionej skórze. Miałam je ze sobą na Karaibach, tam sprawdzało się pod filtry i po plażowaniu.
Biologique Recherche, Masque Biosensible, TUTAJ
Maska, która wraz z innymi kosmetykami tej serii ratowała mi skórę w czasie, kiedy stres związany ze śmiercią Taty dokonał największych zniszczeń. Moja twarz płonęła, naczynka pękały, rumień był brzydki. Oczywiście, zweryfikowałam całą pielęgnację i chodziłam na zabiegi w gabinecie, ale ta maska przyniosła ulgę od pierwszego użycia. Naprawdę, zadziała się magia.
Jest idealna do uspokajania zaczerwienień, podrażnień i trądziku różowatego. Oczyszcza i koi skórę oraz zmniejsza widoczność wyprysków, uzupełnia lipidy strukturalne, odbudowuje film hydrolipidowy i chroni przed czynnikami środowiskowymi poprzez wzmocnienie bariery ochronnej skóry. Można stosować na okolice oczu, na ruchomą powiekę! Dzięki zawartości glinki lekko oczyszcza i reguluje wydzielanie sebum.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Medik8, Calmwise serum, 165 zł, TUTAJ
Serum Calmwise to kolejny kosmetyk do zadań specjalnych, który włączyłam do pielęgnacji wyciszającej. Pierwsze wrażenie to innowacyjna, nietypowa konsystencja, wręcz leciutki plasterek. Sprawdza się w miejscowym wyciszaniu naczynek, podrażnień i rumienia. Faje bardzo szybką ulgę, sprawdza się także jako uzupełnienie kuracji retinolem.
Poprawia naturalną funkcję barierową skóry, pomaga łagodzić wszelkiego rodzaju zaczerwienienia, w tym zaostrzenia spowodowane stresem środowiskowym, podrażnieniami i suchością. Co ważne nie zatyka porów i nie zaostrza trądziku, dzięki czemu jest fantastycznym serum łagodzącym zaczerwienienia związane z wypryskami.
Kanebo ALLIE Nuance Change UV Gel Sakura SPF50+ PA++++, TUTAJ
Najpopularniejszy japoński filtr z rodziny Kanebo w limitowanej wersji dostępnej jedynie w marcu. Sprawdził się w upale, wilgoci i przy mocnym karaibskim słońcu. Jest lekki, nie lepi się, nie daje uczucia ciężkości, można go nałożyć w prawidłowej ilości i reaplikować.
Daje piękne satynowe wykończenie ze sferami odbijającymi światło. Nie mogę się nachwalić, jak dobrze łączy rozkosz stosowania z dużą skutecznością. Nie zapycha, nie obciąża ani nie przetłuszcza skóry.
Niestety jest to wersja limitowana, dlatego polujcie na nią w marcu, a najlepiej zamówcie wcześniej. Ja w tym roku zamierzam sprawdzić pozostałe filtry tej marki, podobno są równie dobre.
Tołpa, serum do ciała Slim i Cellulite, 59 zł, TUTAJ
Kosmetyki, którymi pielęgnuję ciało na co dzień. Nie liczę na cud, ale na lepszą jakość skóry. Znam sporo preparatów tego typu, ale postawiłam na średnią półkę cenową, bo żele i kremy tego typu nie są zbyt wydajne. Jedno opakowanie starcza na jakieś 15 dni stosowania dwa razy dziennie (cała ciało).
Przyjemność stosowania? Ogromna. Są lekkie, bardzo szybko się wchłaniają, nie lepią, nie kleją, nie chłodzą i nie rozgrzewają. Już po miesiącu wygładzenie jest spektakularne, skóra po prostu jest ładniejsza i przyjemna w dotyku.
Nie ma co liczyć na 4 cm mniej, ale efekt napięcia, poprawa elastyczności i wzmocnienie strukturę skóry to całkiem realne obietnica. Ciało jest bardziej zwarte, a cellulit mniej widoczny. One nie natłuszczają, to są sera, które można używać pod treściwszy krem czy balsam.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Pielęgnujący podkład Embryolisse, 99 zł, TUTAJ
Z kolorówką mam problem, bo w sumie niewiele mnie zachwyciło. Inna sprawa, że prawie w ogóle się nie malowałam, aż tuż pod koniec roku, na początku grudnia trafiłam na coś, co pokochałam od pierwszego wejrzenia. Lekki podkład, a w zasadzie mgiełka koloru, o konsystencji wody.
Jedwabista w dotyku, płynna konsystencja dosłownie wtapia się w skórę. Makijaż to makijaż, ale tutaj jest też mocne nawilżenie, idealne dla cer suchych i mieszanych. Trwałość jak na tego typu podkład jest bardzo dobra, wytrzymuje około 8 godzin.
Słaba strona to kolory, ja mam najjaśniejszy i najciemniejszy, mieszam je w zależności od potrzeb.
Illamasqua Beyond Powder Deity, 176 zł, TUTAJ
To nie jest najmocniejszy i najbardziej spektakularny rozświetlacz świata, ale dla mnie idealny, piękny, a jednocześnie bardzo łatwy w użyciu. Pięknie się rozprowadza i daje bardzo naturalny promienny blask. Można go nakładać na mokro lub na sucho, można go stopniować, ale trudno z nim przesadzić.
Opalizujące wykończenie jest tak delikatne, że wtapia się w skórę, nie tworząc tekstury, ale lekką poświatę No i boski kolor. To nie jest ciepłe ani jasnożółte złoto, to jasny beż w odcieniu szampana, który mieni się złotem z lekką nutą zieleni. Coś pięknego.
6 komentarzy
Z tego zestawu kusi mnie peeling kwasowy E.L oraz ten cudny retinol. Teraz nie korzystam z zabiegów gabinetowych, to łatwiej zainwestować w droższy kosmetyk. Jak zawsze ciekawe produkty, pozdrawiam
Bardzo prosze o opublikowanoe listy kosmetykow nalezacych do The Hall Of Fame. Wlasnie kupilam rekomendowany kosmetyk Medica8. A pozostale? Moze lista pozostalych kosmetykow z notatka co, jak i dlaczego. Niezmiernie interesujace blog kosmetyczny, czytam zawsze z duzym zainteresowaniem.
Cześć Moniko 🙂 Powiedz mi jak włączasz do rutyny pielęgnacyjnej serum z AQ Skin przy stosowaniu Retinoate – przed czy po, a może stosujesz tylko raz dziennie?
Pozdrawiam Andrzej.
Przy regeneracji, jako serum rano i w dni bez retinoate.
Cześć Moniko, jak włączyć serum z AQ skin do pielęgnacji przy stosowaniu retinoidów?
Pozdrawiam Andrzej.
Ja w regeneracji, jako serum.