Mleczko do demakijażu przeżywa renesans na Instagramie, zagraniczne blogerki i redaktorki coraz częściej je używają i polecają. Niestety u nas nadal kojarzy się z głęboką komuną, archaiczną pielęgnacją, niewygodą i zaćmionymi oczami.
W Polsce mleczko do demakijażu to niedoceniany i zapomniany kosmetyk. Wciąż jest w sprzedaży, ale nie cieszy się popularnością. Dlaczego? Moim zdaniem to wina reklam. Producenci, marketingowcy, działy sprzedaży sterujące kontentem, redaktorki i redaktorzy bezmyślnie powielający informacje prasowe (wierzcie mi, istnieją serwisy w 100% oparte na przeklejaniu tekstów PR, żyjące ze sprzedaży tego, co dostaną w prezencie od marek i agencji prasowych), przez lata wbijali nam do głowy, że demakijaż i mycie to pojęcia równoznaczne.
“Zapomnij o mleczku/śmietance – to przeszłość. Teraz hitem jest płyn micelarny lub fantastyczne chusteczki do demakijażu. To takie wygodne, proste i szybkie. Zmywasz makijaż, kładziesz krem i idziesz spać!” Nie mam nic przeciwko tym produktom, uwielbiam micele i czasem kupuję chusteczki, ale one nie wystarczą. One są etapem.
Szczytem marketingu są kombinacje typu mleczko i tonik 2w1 lub jeszcze lepiej 3w1: mleczko, żel i tonik. Czysta skóra bez wysiłku. Nie potrzebujesz wody i toniku. Wyrok bez zawieszania. Za zbrodnię na cerze.
Wielofunkcyjne kosmetyki oczyszczające to nie jest ułatwienie, to zgroza. Ile trwa przeciętny demakijaż? Sprawdźcie. Oszczędność czasu to absurd. Włączyłam stoper i zrobiłam to przed napisaniem tego tekstu. Cała procedura demakijażu i mycia twarzy zajęła mi trochę ponad 3 minuty. 3 minuty!
Nie przeprowadziłam badań, ale założę się, że sporo problemów skórnych wynika z niedokładnego skóry twarzy. Prawidłowe oczyszczanie skóry twarzy to podstawa zdrowej cery, a produkty wielofunkcyjne nie oczyszczają dobrze. Można z nich korzystać, ale zawsze w kombinacji z kolejnym kosmetykiem oczyszczającym.
Mleczko do demakijażu – nie dla produktów wielofunkcyjnych
Mleczko, olejek, balsam myjący, płyn micelarny nadają się tylko do demakijażu. Do mycia twarzy jest żel lub inny, delikatny środek. Nie mówiąc już o tym, że tonik to tonik, nie da się go wpakować w jedną butelkę z produktem myjącym. Będę o tym pisać do upadłego. Na szczęście mogę to robić bez obawy, że za chwilę przy moim biurku pojawi się rozwścieczona pracownica biura reklamy nakazująca wycofanie tekstu, bo właśnie negocjujemy kampanię produktu ileś tam w jednym i reklamodawca może się obrazić. Niech się obraża. I nie, to nie jest zmyślona historia.
Mleczko do demakijażu – jak używać?
W używaniu mleczka do demakijażu nie ma żadnej filozofii. Wlewacie na dłoń, delikatnie przenosicie na suchą twarz, masujeice palcami aż rozpuści makijaż. Zmywacie płatkiem kosmetycznym i wodą, albo bawełnianą ściereczką i wodą.
I nie, nie! Nie nakładacie pielęgnacji. Mleczko oczyszczające ma na celu usunięcie makijażu i ma być pierwszym krokiem w dwustopniowej procedurze oczyszczania. Zmycie makijażu mleczkiem (nawet kilkukrotne) nie usuwa potrzeby mycia twarzy. Po demakijażu porządnie myjecie skórę. Kończycie tonikiem i tyle. Namawiam: kupcie zestaw – mleczko, żel myjący i tonik. Obserwujcie jak zareaguje skóra.
Mleczek używam zamiennie (w zależności od potrzeb) z olejkami i balsamami do demakijażu. W tej chwili na mojej półce stoją 3 różne. Nie jestem przywiązana do jednego, konkretnego. Staram się wybierać wersje niezbyt drogie, naturalne i delikatne, ale używałam też mleczka luksusowe.
Tych najdroższych używa się przyjemnie, ale mój ulubieniec ostatnich tygodni to dość tania propozycja Starej Mydlarni. Zaznaczam – mleczka używam do zmywania bardzo lekkiego, dziennego makijażu. Makijaż wodoodporny, imprezowy czy wieczorowy zawsze zmywam olejkiem lub tłustym balsamem oczyszczającym.
Mleczko do demakijażu – przykładowe produkty
- Stara Mydlarnia, Eco Formula Red Control, mleczko do demakijażu. Cena w promocji: 23 zł, regularna: 33 zł
Pachnie delikatnie, ale bardzo ładnie. Genialnie się rozprowadza, mimo, że kontakt ze skórą jest chwilowy, to rzeczywiście mam wrażenie, że łagodzi, a przynajmniej nie zaognia podrażnień. - Chantarelle Regenevia DNA mleczko enzymatyczno-algowe do demakijażu twarzy i oczu. Cena: 84 zł
Mam je od kilkunastu dni i potwierdzam, zmywa bardzo dobrze bez uczucia pieczenia, podrażnienia i zamglonych oczu. Plusem jest dodatek enzymów delikatnie rozpuszczających martwe komórki naskórka. - Tołpa, Dermo Face Physio, mleczko do mycia twarzy i oczu. Cena: 28 zł
Niezbyt lubię charakterystyczny dla tych produktów zapach, ale w połączniu z żelem do mycia twarzy z tej samej serii to duet idealny! - Bioderma, Hydrabio Lait, nawilżające mleczko do oczyszczania i demakijażu. Cena: 50 zł
Bardzo lekkie, idealne do zmywania makijażu dziennego, niestety niezbyt wydajne. Polujcie na promocję, czasem można je kupić za pół ceny. Trochę nudne, ale pewniak. - Estee Lauder, Makeup Remover Lotion. Cena: 125 zł
Drogie, ale je lubię. Jest super delikatne, kremowe, ładnie usuwa co ma usuwać. Dla wielbicielek kosmetyków z wysokiej półki.
Jeśli spodobał się Wam mój tekst i chcecie być na bieżąco z kosmetykami, których używam i które polecam, koniecznie polubcie mój profil na INSTAGRAMIE
1 Comment
A czy mozna mleczko nakladac na wacik i tak zmywac makijaz? Czy to powinien byc masaz rekami (zastanawiam jak to sie ma przy demakijazu oczu)?