Lumene CC Color Correcting Cream, komfort użytkowania i niezłe krycie.
Lumene to fińska marka, która na naszym rynku funkcjonuje od wielu lat, ale nie jest specjalnie znana czy rozpoznawalna. Szkoda, bo w ofercie mają dobre podkłady, rozświetlacze i niezłe kremy koloryzujące w tym lekki, ale ładnie kryjący CC Color Correcting Cream.
Pozostałe testy tej kategorii znajdźcie TUTAJ
Lumene CC Color Correcting Cream – obietnice producenta
CC z linii Nordic Chic natychmiast wyrównuje koloryt, koryguje przebarwienia i zaczerwienienia, jednocześnie przywracając równowagę hydrolipidową. Zapewnia średnie krycie.
Formuła zawiera czystą wodę źródlaną, która mocno nawilża, oraz ekstrakt z nasion dzikiej moroszki, który rozjaśnia cerę. SPF 20 chroni przed promieniowaniem UVA i UVB.
Lumene CC Color Correcting Cream- cena i dostępność
Kosztuje około 50 -60 zł i z tego co widzę w sieci, nie ma problemu z dostępnością. Mój egzemplarz kupiłam bezpośrednio na stronie Lumene, ale tam przesyłka wychodzi dosyć drogo, chyba, że robicie większe zakupy. Nie pomylcie się, zwróćcie uwagę, chodzi o wersję ze zdjęcia – linia Nordic Chic.
Lumene CC Color Correcting Cream – odcienie
Do wyboru jest 6 odcieni (u nas widziałam 4) – od dosyć jasnego ultra light po bardzo opalony. Moja wersja to medium – neutralny beż pięknie neutralizujący wszelkie zaczerwienienia. Dobrze stapia się ze skórą, pięknie wyrównuje koloryt.
Lumene CC Color Correcting Cream – konsystencja, nakładanie, krycie
Jest dość płynny, ale nie lejący. Nakładanie to bajka — Nie lepi się, nie maże, bezbłędnie się rozprowadza, wtapia i miesza z naturalnym kolorem skóry. To krem idealny na wyjazdy, na szybkie poranki bez dużego lustra i dobrego oświetlenia.
Aplikuję go palcami, bo w ten sposób wykończenie jest bardzo naturalne, bez widocznych smug. Oczywiście, można go rozprowadzić gąbeczką czy pędzlem, ale na koniec radzę i tak wklepać palcami. Btw, nie śmiejcie się z odcienia mojej skóry na dłoni, testuję samoopalacze i oto efekty. Jestem w plamach.
Ma szlachetne, satynowe wykończenie, a co ważne dla wielu z was, zapewnia zdecydowanie większe krycie niż przeciętny krem CC. Kryje naprawdę przyzwoicie, powiedziałabym, że to już prawie podkład. W ogóle nie ma tendencji do ciastkowania, do zbierania w załamaniach, nawet w dość ciepłym klimacie trzyma się długo i bez skazy. Bardzo ładnie współpracuje z moimi filtrami.
Lumene CC Color Correcting Cream – dla kogo?
Dla wszystkich, chociaż skóra sucha może wymagać bardzo dobrego przygotowania/nawilżenia podłoża. Na mojej mieszanej cerze mnie sprawdza się doskonale, nawet bez kremu, nakładany bezpośrednio na skórę nawilżoną tonikiem i esencją.
Nie radzę go używać po złuszczaniu, czy mocnej kuracji retinolem. Dobrze się zachowuje na początku, ale po jakimś czasie ma tendencje do podkreślania skórek.
Lumene CC Color Correcting Cream, jak się sprawdził u mnie?
Medium na lekko opalonej cerze wygląda bardzo dobrze, wręcz doskonale, bo… w ogóle go nie widać. Być może to kwestia dopasowania koloru, ale idealnie się wtapia, nie tworząc plam i skupisk pigmentu. To, że go nie widać, nie oznacza, że nie działa. Oczywiście, latem będzie za jasny, ale u mnie to normalka, bo opalam się w błyskawicznym tempie.
Sprawia, że koloryt natychmiast zostaje wyrównany, powierzchnia uszlachetniona. Znikają zaczerwienienia, popękane naczynka i drobne wypryski. Zakrywa większość niedoskonałości, a po przypudrowaniu wytrzymuje cały dzień, wyglądając ładnie i naturalnie, bez przesadnego świecenia, ale także bez matu.
Pomimo tego, że ma niezłe krycie, to jest lekki i w zasadzie niewyczuwalny. Nawet po słońcu nie sprawiał, że uwrażliwiona skóra czuła się wysuszona czy podrażniona.
Zastrzeżenia mam jedynie do zakrętki, bo za każdym razem kiedy ją otwieram, pełno w niej wylanej zawartości.
No Comments