Brytyjskie kosmetyki mineralne Lily Lolo to jedna z najlepszych marek mineralnych na rynku. Ich produkty są delikatne, odpowiednie dla wszystkich cer, nawet dla tych z mocnym trądzikiem. Oparte wyłącznie o składniki pochodzenia naturalnego, w 90% wegańskie. Sprawdzają się bardzo dobrze, pod warunkiem, że dobrze przygotujecie cerę i zastosujecie odpowiednią metodę aplikacji.
Kosmetyki Lily Lolo znam od ponad dwóch lat, czyli od czasu kiedy makijażystka Kasia Żurawska, umalowała mnie podkładem i pudrem mineralnym. Bardzo podobał mi się efekt i kupiłam oba. Co prawda trochę się nagimnastykowałam, żeby nauczyć się je nakładać, ale rezultaty były na tyle dobre, że chętnie do nich wracałam. Oczywiście zamiennie z innymi produktami, bo praca uniemożliwia mi związanie się z jedną marką na zawsze.
W każdym razie, podejmując współpracę Costasy (dystrybutor Lily Lolo na Polskę), wiedziałam, że przy odrobinie wysiłku i dobrym przygotowaniu skóry te produkty sprawdzą się na mojej cerze.
W maju otrzymałam pakiet kosmetyków w kolorach odpowiednich dla mojej karnacji i zaczęłam testy. Minerały Lily Lolo były ze mną w wilgotnej Hiszpanii i w upalnym, suchym Egipcie. Sprawdziłam je w różnych warunkach i z czystym sumieniem polecam, zwłaszcza że ceny kształtują się w przyzwoitych granicach, czyli około 80 zł za podkład, który starcza na bardzo długo. Opakowanie można uzupełnić wybierając ekologiczną opcję w saszetce.
Kosmetyki LilyLolo – jaki mają skład?
Kosmetyki mineralne Lily Lolo nie zawierają parabenów i substancji zapachowych. W składzie nie ma też potencjalnie drażniącego tlenochlorku bizmutu ani problematycznego talku. Nie obciążają i nie zatykają porów. Są uniwersalne i bezpieczne, sprawdzą się przy skórze wrażliwej lub reaktywnej, do cer problematycznych i z trądzikiem różowatym.
Serce makijażu mineralnego – sypki podkład Lily Lolo
Podkład mineralny Lily Lolo SPF 15 ma postać bardzo drobno zmielonego pudru i jest odpowiedni dla wszystkich rodzajów cer. Poziom krycia można dowolnie stopniować od transparentnego po mocno kryjące. Wykończenie jest satynowe, absolutnie nie płaskie, a minerały odbijające światło wizualnie zmniejszają przebarwienia, zaczerwienienia, nierówny koloryt, drobne linie i zmarszczki.
Podkład mineralny Lily Lolo: odcienie dla każdego
Podkład oferowany jest w 20 odcieniach, które podzielono na neutralne, chłodne, ciepłe i oliwkowe. Mam dwa i stosuję je zamiennie, w zależności od pory dnia i aktualnego odcienia mojej skóry. Jaśniejszy to Popcorn w ciepłej tonacji, ciemniejszy to Butterscotch w tonacji oliwkowej. Mam też ciemniejszą wersję Warm Honey, także w ciepłej tonacji.
Jeżeli będziecie miały wątpliwości co do wyboru, napiszcie do Costasy, oni pomogą dobrać odpowiedni odcień. Można też zamówić małe testery i spokojnie przetestować w dowolnym świetle.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kosmetyki mineralne Lily Lolo – przygotowanie skóry i aplikacja
Uwaga: przygotowanie skóry do podkładu mineralnego to podstawa sukcesu. Skóra musi być bardzo dobrze nawilżona. Podkład mineralny źle wygląda na odwodnionej, suchej skórze, ale na dobrze przygotowanym podkładzie czyni cuda. Wiem co mówię, bo mam skórę mieszaną ze skłonnością ucieczki wody i stosuję retinol. Jeśli odpowiednio nie przygotuję skóry to mogę zapomnieć o podkładzie mineralnym.
Przed makijażem aplikuję sporo mgiełki nawilżającej, serum nawilżające i żel nawilżający. Czekam aż się wchłoną, ścieram pozostałości (żeby nic mi się nie rolowało) i w zależności od pory dnia nakładam odrobinę kremu nawilżającego lub filtr. Pokombinujcie, tutaj każdy musi znaleźć swój sposób.
Bardzo ważny jest też dobry, dostosowany do minerałów pędzel kabuki. Krótkie, gęste i zaokrąglone włosie znacznie ułatwia aplikację.
Niewielką ilość podkładu wsypuję do czarnej pokrywki słoiczka, mieszam podkład pędzlem w pokrywce, stukam trzonkiem, żeby puder dostał się jak najgłębiej miedzy włosy pędzla, na koniec strzepuję ewentualny nadmiar pudru. Następnie kolistymi ruchami nakładam puder na skórę. Dzięki temu mam pewność, że na pędzlu nie ma zbyt dużej ilości kosmetyku. Sekret trwałego i estetycznie wyglądającego na skórze podkładu mineralnego tkwi właśnie w aplikacji kilku cienkich warstw zamiast jednej grubej.
Jedna warstwa tworzy delikatny woal i to mi wystarcza, drugą warstwę dodaję jedynie w miejscach wymagających większego krycia. Całość można dodatkowo spryskać mgiełką ja tego nie robię, bo mam tendencje do szybkiego wyświecania się, sebum działa jak mgiełka.
Puder wykończeniowy Flawless Silk Finishing Powder – także do normalnych podkładów
Ten puder jest świetny! Poleciłam go kilku obserwatorkom na Instagramie i wszystkie były zachwycone. Flawless Silk jest jedwabisty, satynowy, daje cudowny efekt odbicia światła i natychmiastowego, optycznego wygładzenia cery. Poprawia trwałość każdego podkładu — płynnego lub mineralnego. Jeżeli nie rozważacie opcji pokładu mineralnego, ale szukacie dobrego pudru bez talku to bardzo polecam.
Odcień jest niby brzoskwiniowo-różowy, ale w realu pięknie dostosowuje się do każdej karnacji. Zapewnia naturalny wygląd, który wytrzymuje nawet w sporym upale. No i to rozświetlenie (bez drobinek). On dosłownie daje efekt wypoczętej skóry. Ideał dla cer dojrzałych.
Jeżeli chodzi o aplikację to tutaj nie polecam kabuki, ale po prostu duży, standardowy pędzel do pudru.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Bronzery Lily Lolo są doskonałe!
Bronzery tej marki mam dwa i obydwa (jako duet) plasują się w moim bronzerowym topie. Bronzer prasowany w odcieniu Honolulu (99 zł) to produkt do konturowania, nie ma więc drobinek.
Jego odcień jest chłodny bez ceglastych nut, bardzo ciemny w opakowaniu, ale nawet na bardzo jasnej skórze wygląda dobrze, a poza tym można go ładnie stopniować. Jest łatwy do roztarcia, nie robi plam, stapia się ze skórą.
Waikiki to już zupełnie inna historia, to puder, który nie nadaje się do konturowania. Jest sypki i bardzo mocno się błyszczy. Konturuję pudrem w kamieniu, a tym nadaję blasku, brązu, wakacyjnego wyglądu. To po prostu brązujący rozświetlacz, którego sekret tkwi w umiarze! W żadnym wypadku nie nadaje się na całą twarz i jako produkt wykończeniowy.
Moim zdaniem warto kupić obydwa w pakiecie i używać ich razem, wtedy dają sztuczną opaleniznę z efektem WOW. Moim zdaniem jedna z najlepszych tego typu propozycji na rynku.
Pozostałe kosmetyki Lily Lolo – co jeszcze sprawdziłam?
Nie pokażę wszystkich kosmetyków tej marki jednym tekście, ale zapraszam na mój Instagram, gdzie na pewno pojawi się ich więcej.
Na zdjęciu mam mineralny cień do powiek Sticky Toffee, czyli złoty, opalizujący karmel, piękny i uniwersalny. Jest łatwy w użyciu, dziewczęcy i dosłownie można nakładać go palcem.
Poza tym używam szminki w odcieniu Without a Stitch i Flirtation oraz błyszczyka w odcieniu Cocktail. Są maślane, nawilżające, idealne na dzień pięknie ze sobą współgrają i często je po prostu mieszam uzyskując efekt ombre.
Oczywiście mam też róże, sypkie i prasowane. Sypkie są bardzo mocno nasycone pigmentem, opalizujące, przepiękne! Prasowany jest delikatny, uniwersalny, idealny na wyjazdy.
Polecam, sprawdźcie! Na pewno się zakochacie, bo to kosmetyki wydajne, dobre jakościowo i bardzo ładne. Kupicie oczywiście w Costasy.
Tekst powstał we współpracy z firmą Costasy, dystrybutorem Lily Lolo w Polsce
No Comments