Kosmetyki KOI, a w zasadzie Koi Cosmetics to rodzinna marka współtworzona przez mamę i córkę. W ofercie znajdziecie bezpieczne, naturalne eliksiry pielęgnacyjne mające na celu nawilżenie i odbudowę bariery ochronnej skóry.
Jesienią obiecałam, że przyjrzę się kosmetykom naturalnym, wybiorę kilka pozycji i dam wam znać co się u mnie sprawdziło. Zaczęłam szukać, analizować składy i selekcjonować. Pod koniec stycznia odstawiłam retinoidy i przerzuciłam się na delikatną pielęgnację łączącą to, co już mam z wybranymi kosmetykami naturalnymi.
Zależało mi przede wszystkim na delikatności. Chciałam, aby kosmetyki były naturalne, ale pozbawione mocnych zapachów i potencjalnie drażniących olejków eterycznych. No i nie było mowy o rewolucji, zależało mi, żeby dobrze współgrały z substancjami aktywnymi, mezoterapią i laserowym zamykaniem naczynek. Krótko mówiąc, chciałam stworzyć bezpieczną pielęgnację hybrydową.
Kosmetyki Koi – naturalne, ale łagodne
Zdecydowałam się na Koi Cosmetics, bo są łagodne, hipoalergiczne i rozsądne, jeśli chodzi o zawartość olejków eterycznych. Rolą tych produktów jest przede wszystkim nawilżanie i odnowa bariery ochronnej skóry. Bez problemu włączyłam je do pielęgnacji.
Firma jest mała, rodzinna, prowadzona przez dwie kobiety (mamę i córkę). Panie dużą wagę przywiązują do jakości używanych substancji, do tego, aby były naturalne, niemodyfikowane, a jednocześnie skuteczne i przyjazne środowisku. Ich kosmetyki są po prostu dobre i przyjemne w stosowaniu. Komunikacja jest prowadzona bez egzaltacji (żadnych bajek o porannej rosie zbieranej tylko jeden dzień w roku) i obietnic, których nie da się spełnić.
Kosmetyki KOI – pełna gama pielęgnacyjna
Koi to kompletna gama produktów nawilżająco – odżywczych do twarzy. Można z nich stworzyć solidną bazę pielęgnacyjną lub tak jak ja, wkomponować wybrane produkty w już istniejący schemat.
Receptury oparto o witaminy, dobroczynne oleje (z awokado, oliwek, drzewa sandałowego, masło shea), kolagen, roślinne komórki macierzyste, peptydy i kwas hialuronowy. Składy są od czasu do czasu aktualizowane i wzbogacane o to, co skuteczne, sprawdzone, ale i modne. Widać, że Panie bacznie obserwują co dzieje się w świecie pielęgnacji.
Eliksir – esencja nawilżająca, cena: 119 zł, TUTAJ
Eliksir zawiera komórki macierzyste z neroli, wysokie stężenie kwasu, glicerynę, wyciągi roślinne i kompleks peptydowy przyspieszający proces transportu składników aktywnych w głąb skóry.
Jest leciutki, aksamitny i bardzo szybko się wchłania. Nawilżenie jest natychmiastowe i długo się utrzymuje, a na dodatek współpracuje dosłownie ze wszystkimi kosmetykami. Do stosowania na dzień i/lub na noc. Nadaje się do każdego typu cery. Ma apteczny zapach, który akurat mnie nie przeszkadza.
Serum dwufazowe, cena: 129 zł, TUTAJ
Serum składa się z równych faz: olejowej i wodnej. Faza wodna ma na celu nawilżenie skóry, a olejowa to odżywienie i witaminowa pielęgnacja. Trzeba wstrząsnąć buteleczką, połączyć obie substancje i wmasować kilka kropel na twarz i szyję. Kilka kropel to ładne natłuszczenie bez oklejenia.
Faza olejowa to mieszanka olejów z awokado, rokitnika (genialny!) oraz marchwi, czyli źródła beta-karotenu i witaminy E. Oleje działają antyoksydacyjnie, przeciwstarzeniowo, wyrównują koloryt skóry. Skwalan nawilża i natłuszcza, działa antyoksydacyjnie, przyspiesza gojenie drobnych uszkodzeń, a także dotlenia skórę.
Gdybym miała Wam polecić zestaw minimum, to byłaby to esencja nawilżająca i serum dwufazowe, które razem tworzą idealny duet. Esencja mocno nawadnia, a serum zapewnia maksymalne nawilżenie, odżywienie i wzmacnia naturalną barierę lipidową skóry. Mając taką bazę, możecie wokół niej budować pozostałą pielęgnację.
Kosmetyki KOI. Aktywny krem pod oczy, cena: 109 zł, TUTAJ
Jak wiecie z moich wcześniejszych wpisów i z Instagrama, nie zawsze używam kremów pod oczy, ale jeśli nie wyobrażacie sobie bez nich życia, to ten jest dobrym rozwiązaniem. Na dzień, tworzy bardzo dobrą bazę dla korektora (trzeba jednak chwilę odczekać aż się wchłonie). Wieczorem możecie wzmocnić jego działania go łączyć z esencją nawilżającą lub każdym, wodnistym serum.
W składzie coraz popularniejszy EGF — czyli aktywny, roślinny czynnik wzrostu, który ma doskonałe działanie przeciwzmarszczkowe, poprawia elastyczność skóry, stymuluje produkcję kolagenu. Krem działa aktywnie, a dzięki dodatkowi oleju z awokado i kwasu hialuronowego jest łagodny, doskonale nawilża, nie podrażnia i nie powoduje łzawienia. Jest hipoalergiczny.
Maska intensywnie nawilżająca, cena: 135 zł, TUTAJ
Ach, jakiż ona ma cudowny, waniliowy zapach i przyjemną, maślaną konsystencję. Przemyślany skład na bazie naturalnych olei. Zawiera także substancje nawilżające (niacynamid, skwalan), regenerujące (alantoinę) oraz probiotyczne kultury bifidowe.
Nie okleja, ale zostawia wyczuwalną, przyjemną warstwę ochronną. Tego typu formułę trzeba rozgrzać w dłoniach i delikatnie wciskać w skórę. W przypadku treściwych kosmetyków aplikacja jest kluczowa.
Ma bardzo bogaty skład, więc zakładam, że nie każdemu będzie służyła stosowana codziennie. U mnie sprawdziła się dwa razy w tygodniu. To kosmetyk, którego stosowanie trzeba regulować i dostosowywać do aktualnych potrzeb skóry. Na pewno ratuje skórę suchą, potrzebującą zabezpieczenia przed ucieczką wody. W kombinacji z eliksirem nawilżającym pomoże nawodnić i nawilżyć. Sprawdzi się po złuszczaniu kwasami i jako kuracja na dłonie.
Peeling drobnoziarnisty, cena: 69 zł, TUTAJ
Uwielbiam jego waniliowy zapach, konsystencję i mikroskopijne drobinki ścierające, ale stosuję jedynie na ręce i na dekolt, bo na twarzy od lat unikam mechanicznego złuszczania. Gdyby marka wprowadziła coś podobnego, ale opartego na złuszczaniu enzymatycznym byłabym zachwycona. Oczywiście można go stosować po prostu jak maskę i masować jedynie strefę T.
Ma przyjemną, nieco budyniową konsystencję opartą na pudrze z pestek moreli. Zawiera także naturalne ekstrakty z lnu, lipy, rumianku oraz łagodzącą alantoinę. Na skórze nie spływa, nie zbryla się, bardzo ładnie złuszcza martwy naskórek.
Tekst powstał we współpracy z Koi Cosmetics
No Comments