Jak działa urządzenie za blisko 1200 zł?
Foreo UFO nagrzewa się lub chłodzi, pulsuje i świeci. Łączy sześć technologii pielęgnacyjnych z koreańskimi maskami w płachcie. Na pokładzie Pulsacja T-Sonic™, fototerapia światłem LED (3 rodzaje), terapia ciepłem i zimnem.
Cel: maksymalizacja działanie maseczek, lepsza wchłanialność substancji aktywnych, skrócenie czasu aplikacji do 90 sekund.
Foreo UFO – design i jakość urządzenia
Ufo jest solidne, a każdy jego szczegół dopracowano do perfekcji. Boki zrobiono z miękkiego, higienicznego silikonu klasy medycznej. Górna część składa się z wypukłego, metalowego panelu z okrągłymi wypustkami. Dolna część także jest metalowa, gładka, z ruchomą obręczą służącą do zabezpieczania masek. Całość jest wodoodporna, łatwa do utrzymania w czystości.
Foreo szacuje, że w pełni naładowane UFO powinno działać dwa tygodnie (przy użyciu dwa razy dziennie). W zestawie znajdziecie też ładowarkę USB typu A.
Cena: 1199 zł, kupicie TUTAJ
Foreo UFO – konfiguracja wspomagana przez aplikację
Po ściągnięciu i uruchomieniu bezpłatnej aplikacji (Android, iOS) i powiązaniu z gadżetem wpisujecie wiek, nawyki i ilość wypijanej wody.
Przed rozpoczęciem trzeba włączyć urządzenie, sparować je z aplikacją (łatwo i intuicyjnie) i zeskanować kod z wybranej maski. Niestety, aplikacja nie dostosowuje ustawień dla wybranego rodzaju cery czy potrzeb określonych w ankiecie, ale do rodzaju wybranej maski. Na tym etapie byłam zawiedziona, ale o tym później.
Z urządzenia można też korzystać bez aplikacji — po aktywowaniu UFO (jednym przyciskiem), należy nacisnąć jeszcze raz, by wybrać opcję maska na dzień, lub dwa razy, by wybrać opcję na noc.
Jak działa Foreo UFO
Po naciśnięciu przycisku start przykładacie maskę do twarzy. Krążek zaczyna się nagrzewać i pulsować, należy przesuwać nim po powierzchni twarzy, tak aby równomiernie rozprowadzić esencję.
Po pierwszym cyklu (90 sekund) na twarzy pozostaje mniej esencji niż w przypadku używania tradycyjnych masek w płachcie, ale dla przyjemności i jeszcze lepszego wchłaniania powtarzam cykl, czasem nawet dwa razy.
Każdy program składa się z 3 x 30-sekundowych sekcji, zaczyna się od czerwonego światła i ogrzewania, a następnie pulsacji T-sonic i niebieskiego światła, zakończonych krioterapią i terapią zielonym światłem – wszystko zależy od wybranej maski
Początkowo maska jest nieco chłodna, ale technologia termiczna ogrzewa ją do przyjemniej, bezpiecznej temperatury, tryb grzania i pulsacje T-Sonic dbają o skuteczne wchłanianie składników aktywnych oraz poprawiają mikrokrążenie krwi. Tryb chłodzenia genialnie wycisza, zwalcza obrzęki, zmniejsza widoczność porów i uelastycznia cerę.
Foreo UFO – Co robi kolorowe światło LED?
Oprócz ogrzewania, chłodzenia i pulsacji sonicznych, UFO wykorzystuje światło LED, które zdecydowanie polepsza wchłanialność składników aktywnych. Wpływa na pracę i kondycję naczyń krwionośnych odpowiedzialnych za krążenie tlenu w organizmie.
Kiedy UFO jest w trybie termicznym, dioda LED świeci na czerwono, co ma zmniejszyć stan zapalne, oparzenia i inne uszkodzenia skóry, poza tym działa ujędrniająco i przeciwstarzeniowo.
Światło niebieskie działa antyseptycznie, zwalcza bakterie powodujące trądzik, zmniejsza produkcję sebum, daje ogólny efekt oczyszczania i wyciszenia skóry.
Terapia światłem zielonym pomaga w terapii przebarwień i plam słonecznych, poza tym stymuluje produkcję kolagenu, poprawia cyrkulację krwi i zwiększa dotlenienie tkanek.
Foreo UFO maseczki do wyboru
Podstawowe maski to dzienna Make my Day i nocna Call It a Night (49 zł/7 szt). Pierwsza, nawilża i wzmacnia, zawiera kwas hialuronowy i czerwone algi. Druga rewitalizuje, odżywia i przywraca odpowiedni poziom nawilżenia, ma w składzie żeń-szeń i oliwę z oliwek.
Do wyboru są jeszcze wersje sporo droższe, zaawansowane czyli nawilżająca, rozświetlająca, rozjaśniająca matująca i odmładzająca (85 zł/6 szt).
Cenowo wypadają dobrze, 7 – 14 zł za maskę to nie jest zawyżona cena w stosunku do oferty rynkowej.
Foreo Ufo – efekty stosowania i moja opinia
Używam UFO już od ponad 3 miesięcy i mogę powiedzieć, że moja skóra zdecydowanie bardziej miękka i nawilżona. No po prostu jestem bardziej zdyscyplinowana w stosowaniu masek, a co za tym idzie wtłaczam w skórę więcej wilgoci niż dotychczas. Poza tym, wierzę w terapię światłem, a chłodzenie genialnie sprawdza się np. przed imprezą.
Uważam jednak, że przy tak wysokim koszcie urządzania, ograniczanie konsumentki do korzystania z dedykowanych masek nie do końca jest fair. Co jeśli ktoś jest alergikiem uczulonym, na któryś składnik maski i chce czerpać korzyści z technologii ale tylko przy pomocy kwasu hialuronowego? Zdecydowania wolałabym mieć do wyboru opcję z czystymi płachtami, na które sama wlewam ulubioną esencję. Nie chodzi mi o cenę masek, bo jest przyzwoita, ale o możliwość wyboru składników.
Aplikacja to taki trochę bajer, bo parametry wprowadzone do aplikacji zasadzie nie są przez urządzenie wykorzystywane. Liczyłam. że terapia będzie dobrana indywidualnie, na podstawie danych, które wprowadziłam do systemu, albo będzie na bieżąco pytać mnie o kondycję skóry. Tego zabrakło. Nie ma mowy o personalizacji. I nie mówię tu o oczekiwaniach z kosmosu, ale o technologii, która jest stosunkowo prosta i dostępna. Poza tym, przydałby się też wbudowany miernik nawilżenia skóry.
Zakładam, że to początek drogi, a kolejne odsłony będą zdecydowanie bardziej spersonalizowane i zaawansowane. Sama idea jest świetna. Jest potencjał i trzeba go rozwinąć.
No Comments