Piękny kolor, dobra konsystencja i cena, która nie przeraża!
Dobry tani bronzer, to wyzwanie? Okazuje się, że na rynku jest sporo doskonałych produktów w cenie oscylującej wokół 25 zł. Przyznaję, moim ulubieńcem od dawna jest dość drogi Nars Laguna, ale używam także kilku wersji dostępnych w sieciowych drogeriach.
Moja opinia jest subiektywna, koloryt nietypowy, cera mieszana, dlatego w wyborze pomogła mi Kasia Żurawska (zobaczcie jej profil), zawodowa makijażystka, której wybór jest bardziej uniwersalny, przetestowany na wielu cerach i karnacjach.
Dobry tani bronzer – jak stosować?
Stosowanie bronzera pod policzkami to świetny sposób, żeby optycznie, lekko wyszczuplić twarz i uwypuklić kości policzkowe. Nie stosujcie bronzera bezpośrednio na policzkach, podkreślajcie nim miejsca, które pierwsze łapią słońca, a także na linii biegnącej od uszu poniżej kości policzkowych.
Hean, Matte All Day, Compact Powder Bronzing, cena: 12 zł
Odcień Bahama Sun jest niemal transparentny, chłodny, idealny do konturowania przy jasnej karnacji. Dobrze się nakłada, naprawdę trudno zrobić sobie nim krzywdę, ale radzę delikatnie pracować pędzlem.
Trzyma się bardzo długo, z czasem powoli zanika, ale nie ma tendencji do zbierania się w plamy. Kupicie w Hebe.
HEAN, High Definition Egyptian Sunshine, cena: 15 zł
Tutaj nie ma mowy o macie, ale nie jest to dyskotekowy połysk. Egyptian Sunshine jest ciepły, złocisto-brązowy, bez czerwonych tonów. Subtelne drobinki złota rozświetlają cerę, nadając jej zdrowy blask. Lubię go łączyć z wersją Matte All Day. Razem tworzą duet idealny!
Nadaje się do cery tłustej i mieszanej. Co ważne, aplikowany nawet bezpośrednio na podkład nie robi plam i smug.
Kobo, Matt Bronzing & Contouring powder, cena: 20 zł
Ten bronzer poleciła Kasia. Wersja najjaśniejsza (Sahara Sand), to świetne rozwiązanie nawet dla początkujących bladolicych. Nie robi plam, można go stopniować od delikatnego, dziennego po konkretny, wieczorowy look. Podobno jest tak dobry, że korzysta nie niego wielu profesjonalnych wizażystów.
Dobry tani bronzer, Lovely, Chocolate, Matte Face Bronzer, cena: 23 zł
Kolejna propozycja podrzucona przez Kasię. Wersja light jest chłodna, uniwersalna, doskonała dla jasnej karnacji. Nie robi plam i bardzo ładnie pachnie czekoladą.
Dobry tani bronzer, Golden Rose, cena 25 zł
O nim napisano już wszystko i w zasadzie zawsze dobrze. Kupiłam, zachęcona recenzjami z sieci i nie żałuję. Ma bardzo ładny kolor, elegancki połysk i wykończenie lepsze od niejednej propozycji selektywnej.
Na stronie firmowej wydaje się ciemniejszy niż w rzeczywistości. Naprawdę jest bardzo, bardzo jasny, idealny dla prawdziwych bladziochów, chociaż u mnie też nieźle się prezentuje. Żałuję, że w podobnej tonacji nie ma wersji ciemniejszej.
Paese, bronzer w kamieniu, cena: 34 zł, kupicie TUTAJ
Przyznaję, to jak na razie jedyny produkt tej marki, jaki znam i mam. Wersja (1M) wpada w chłodne tony pozbawione czerwonych i pomarańczowych pigmentów. Nie ma w niej żadnych świecących drobinek.
Moim zdaniem najlepszy będzie dla cer suchych. Niestety mocno pyli, jest dość mocno skoncentrowany, trzeba dość ostrożnie go nakładać, żeby nie zrobić plam.
Uwaga, to nie jest propozycja dla początkujących, bo wymaga nieco wprawy w nakładaniu.
Nabla, Shade & Glow, cena, 61 zł, kupicie TUTAJ
Cudo w idealnym odcieniu. Ja mam wersję do paletek, ale możecie go kupić w pojedynczym, zgrabnym opakowaniu.
Odcień Gotham jest neutralny, satynowy, bez drobinek. Niech was nie zniechęca niewielka gramatura, on jest bardzo wydajny i w ogóle się nie obsypuje. Trudno z nim przesadzić.
Sprawdzi się także jako neutralny wypełniacz do brwi i matowy brązowy cień do powiek.
Physicians Formula, Butter Bronzer Murumuru, cena: 64,99 zł
Mój ulubieniec 2018. Jest maślany, aksamitny i pachnie wakacjami. Jego ogromną zaletą jest możliwość stopniowania pigmentu. Jedna warstwa jest niemal niewidoczna, ale bez problemu można nałożyć kolejne.
Kolor (ten jaśniejszy) jest świetny. Nie za pomarańczowy ani zbyt brązowy wygląda jak naturalna, słoneczna poświata. Nie ma drobinek, ale nadaje skórze cudny, satynowy blask. Kupicie go w Hebe.
The Balm, Bahama Mama, cena: od 40 do 89 zł, w zależności od miejsca zakupu. Uwaga na podróbki!
Rozpiętość cenowa jest ogromna, ale uważajcie na podróbki (jak rozpoznać podróbkę przeczytacie u Ani z Jest Pięknie), w serwisach aukcyjnych ich pełno, a cenami niewiele się różnią od tych oryginalnych, dostępnych w sklepach internetowych.
To bronzer o chłodnym, wręcz bardzo chłodnym odcieniu, bez pomarańczowych tonów. Kolor jest ładny, ciemniejszy niż w przypadku poprzednich propozycji, dość mocno nasycony a konsystencja aksamitna.
Na twarzy wygląda jak prawdziwa opalenizna. Ma naturalny połysk, ale bez żadnych drobinek. Jest idealnie wyważony między matem, a pięknym, naturalnym blaskiem. Nie podkreśla porów ani tekstury. Nie sprawia trudności przy aplikacji, ale na tłustej cerze może robić plamy.
Opakowanie to typowy karton. Ładny, ale niezbyt solidny.
2 komentarze
A czy sprawdziłaś ile z nich jest testowanych na zwierzętach ? Taniość to nie wszystko trzeba mieć większą perspektywę i przyjrzeć się w jaki sposób są te kosmetyki robione. Jeśli wiąże się z tym okrucieństwo czasem warto zapłacić więcej.
A Ty zadałaś sobie trud, żeby sprawdzić czy testują? Bo obstawiam, że nie bardzo i piszesz z rozbiegu, a wystarczyło sprawdzić choćby pierwsze dwie pierwsze marki, które są na listach Cruelty Free. Gdybyś przeszła dalej, zobaczyłabyś, że żadna z marek w tym tekście nie testuje. Czasem wystarczy zadać sobie minimum trudu, zanim klepnie się takie komunały. Bycie orędownikiem jakiegoś tematu zobowiązuje do szerszej perspektywy jak to nazwałaś. Prawo UE nie zezwala na testy na zwierzakach, za chwilę także PRC w końcu wprowadzi przepisy znoszące konieczność testów. Większość z marek, które pokazuję nie ma tam dystrybucji, co już daje jakąś wiedzę o testach. Resztę wystarczy wyklikać do google. Poza tym cena nie ma tu nic do rzeczy, absolutnie nic.