Podkład The Ordinary, kosmetyk na który czekało 50 tysięcy kobiet!

Podkład The Ordinary, kosmetyk na który czekało 50 tysięcy kobiet!

Posted on 2 czerwca, 2017

Podkład The Ordinary – przez ostatnie kilkanaście dni testowałam kosmetyk, który do czerwoności rozpalił nadzieje tysięcy kobiet. Czy rzeczywiście jest tak genialny? A może to cena czyni cuda?

Na podkład The Ordinary czekało blisko 50 tysięcy kobiet. Pewnie czytałyście, bo jeden za drugim napisały o tym wszystkie kobiece serwisy. Szkoda tylko, że redaktorki nie sprawdziły o co chodzi. W rzeczywistości nie było żadnej kolejki, zapisów i przedpłat, ale zwyczajne powiadomienie o dostępności.

Zapisałam się do systemu, wybrałam i po kilku tygodniach dostałam maila z informacją, że zaznaczony kolor jest dostępny w sprzedaży online. Zainteresowanie jest ogromne, bo na moje kolory czekałam ponad 4 tygodnie. Firma nie wyrabia z produkcją, ale informują o tym w momencie transakcji.

Czas oczekiwania to jeden z największych minusów tego produktu. Musicie uzbroić się w cierpliwość. Wybierzcie odcień i zapiszcie się na listę informującą o dostępności. Warto czekać, bo cena jest świetna. 30 ml kosztuje 28 zł.

Firma oferuje dwie wersje: podkład The Ordinary Coverage (przeczytaj recenzję wersji kryjącej) i podkład The Ordinary Serum. Zdecydowałam się na wersję serum: lżejszą, bardziej wodnistą, optymalną na cieplejszą część roku.

Obydwie zamknięto w plastikowych (elastycznych) butelkach 30 ml. Blogerki narzekają, ale moim zdaniem opakowanie jest wygodne, dla mnie idealne, bo często wyjeżdżam i lubię lekkie, nietłukące buteleczki.

Jeśli szukacie innych kosmetyków tej marki koniecznie przeczytajcie tekst: kosmetyki The Ordinary, 6 propozycji dla początkujących.

Podkład The Ordinary

Podkład The Ordinary – jak wybrać odcień?

Do wyboru jest 21 odcieni podzielonych na trzy kategorie: 1 – jasne; 2 – średnie; 3 – ciemne. Każda kategoria jest dodatkowo stopniowalna od 0 do 3. Ostatnia pozycja kodu to litera określająca podcień: P (różowy) i R (czerwony w ciemnych), N (neutralny), Y (żółty). Niektóre wersje mają dodatkową literę, S lub G, oznaczającą srebrne/złote, metaliczne refleksy. Każdy z 21 odcieni ma także nazwę opisową. Kategoria, stopniowanie, podcień i nazwa. Nie może być bardziej logicznie. Trudno wybrać źle.

Podkład The Ordinary

Mój podstawowy wybór to wersja 2.0N (Light Medium Neutral). Chciałam coś bardziej “opalonego”, ale kolejne kolory były albo za ciemne, albo miały podcienie, których nie lubię. Zamówiłam dodatkowo 3.2N (Deep Neutral) i 1.0N (Very Fair Neutral), mając nadzieję, że z tych trzech sklecę idealnie spersonalizowany odcień.

2.0N to neutralny beż, ale na teraz jest dla mnie za jasny. Mieszam go z odrobiną ciemnego 3.2N i otrzymuję mój ideał. 1.0N  jest bardzo, bardzo jasny. Kupiłam go, licząc, że sprawdzi się do lekkiego rozjaśnienia strefy T.

Podkład The Ordinary

Schemat odcieni przemyślano bardzo dobrze, każda z was na pewno znajdzie odpowiedni dla siebie. Kolory doskonale się uzupełniają, zgodnie z zaleceniem producenta można je mieszać, kombinować i dostosowywać w zależności od pory roku i oświetlenia.

Ja mam trudny odcień skóry, oscyluję gdzieś w okolicach NC25- C30, szybko się opalam i od lat mieszam kolory, żeby uzyskać idealny (na daną chwilę) podkład. Polecam taką metodą, zwłaszcza, że w tym przypadku cena jest zachęcająca.

Podkład The Ordinary – porównanie z innymi markami

Kupując, nie miałam żadnych oczekiwań. Chciałam go po prostu przetestować i sprawdzić, o co takie wielkie halo i czy za 28 zł można mieć podkład porównywalny z najlepszymi podkładami selektywnymi. Mam cerę mieszaną, trochę odwodnioną, suchą poza strefą T. Maluję się często, ale na co dzień lubię podkłady lekko kryjące, dające naturalne wykończenie.

Określenie serum możne zmylić. To po prostu lekki podkład, którego nazwa odnosi się jedynie do formy, nie do właściwości pielęgnacyjnych. Konsystencja jest wodnista, całkowicie pozbawiona lepkości, podobna do tej, którą ma kultowy Armani Maestro, Smashbox Camera Ready BB Water czy L’Oreal Magic Nude Liquid Powder.

Jeśli miałabym go bezpośrednio porównywać, to jest to młodszy kuzyn mojego ulubionego, niezastąpionego Chanel Perfection Lumiere Velvet. Konsystencja jest niemal taka sama, bardzo podobne wykończenie, ale Chanel lepiej i szybciej stapia się ze skórą, dając zdecydowanie szlachetniejszy efekt.

Podkład The Ordinary – jak wygląda na twarzy?

Pigmentu jest naprawdę sporo, ale przy pierwszej warstwie, zgodnie z opisem, krycie jest średnie. Można go jednak bez problemu stopniować – najlepiej współpracuje z palcami i z Beautyblenderem.

Jedno naciśnięcie pompki wystarczy, aby pokryć całą twarz i wzmocnić krycie w miejscach strategicznych. Dobrze i równomiernie się rozprowadza, ale nakładając palcami czuć charakterystyczne, pudrowe wykończenie. Podobnie zachowuje się wspomniany Chanel, ale w przypadku The Ordinary pudrowość jest ciosana, trochę jej za dużo i pojawia się za szybko. Nie wygląda to źle, ale wielbicielki “mokrego” wykończenia (jak w kremach BB) mogą być zawiedzione.

Jeśli chodzi o wyrównanie kolorytu podkład The Ordinary jest doskonały,  stapia się ze skórą, kryje zaczerwienienia. Nie wchodzi w pory, nie zbiera się w zmarszczkach i załamaniach, ale to jak się zachowuje zależy od przygotowania podłoża.

Najlepiej wygląda na skórze dobrze nawilżonej, ale niezbyt natłuszczonej. Ze słabym nawilżeniem podkreśli skórki, a na zbyt tłustym kremie będzie się ślizgał. Sam w sobie jest trochę zbyt płaski i słabo odbija światło, na szczęście doskonale współpracuje z meteorytami, które ładnie go uszlachetniają.

Trwałość jest niezła – leciutko utrwalony pudrem transparentnym przetrwał 7 godzin. Starł się trochę, ale w przyzwoity sposób. To niezły wynik jak na tak lekki podkład.

Podkład The Ordinary – czy warto kupić?

Czy polecam? Oczywiście. W tej kategorii cenowej nie ma konkurencji – to najlepszy zawodnik w tym przedziale. Doskonały rzemieślnik, godny zaufania, chociaż w porównaniu z moimi ulubieńcami z półki selektywnej trochę brakuje mu finezji. Jednak za 28 zł nie mam co narzekać.

Jeśli spodobał się Wam mój tekst i chcecie być na bieżąco z kosmetykami, którychś używam i które polecam, koniecznie polubcie mój profil na INSTAGRAMIE

Skład: Cyclopentasiloxane, Aqua (Water), Caprylyl Methicone, Coconut Alkanes, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Trimethylsiloxysilicate, PEG-9 Polydimethylsiloxyethyl Dimethicone, Coco Caprylate/Caprate, Dimethicone/PEG-10/15 Crosspolymer, Cetyl Diglyceryl Tris(Trimethylsiloxy)silylethyl Dimethicone, Dipropylene Glycol, Tocopherol, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Disteardimonium Hectorite, Hectorite, Sodium Chloride, Hexyl Laurate, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, PEG-10 Dimethicone, Stearic Acid, Alumina, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Phenoxyethanol, Chlorphenesin. May Contain [+/-]: Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Tin Oxide, Aluminum Hydroxide, Bismuth Oxychloride (CI 77163), Mica, Triethoxycaprylylsilane.

9 komentarzy

  • Land of Vanity 11 czerwca, 2017 at 16:01

    Szkoda, że nie daje mokrego wykończenia, bo chyba takiego się spodziewałam po określeniu: serum w nazwie. Nie jestem pewna czy u mnie by się spisał, ale chciałabym porównać go z bratem czyli wersją kryjącą 🙂

    Reply
  • Monika 11 czerwca, 2017 at 19:20

    Tak, ja też myślałam, ze to będzie mokre, albo chociaż satynowe wykończenie. Pudrowość jest za duża, ale nadal to dobry podkład. Kupię kryjący i porównamy opinie

    Reply
  • Chulia 25 lipca, 2017 at 06:42

    A kojarzy Pani który kolor moze odpowiadać face and body c3? Z góry dziekuje:-)

    Reply
    • Monika 25 lipca, 2017 at 09:29

      Podobna sytuacja jak u mnie, trzeba kupić dwa i mieszać. Ja bym kupiła podstawowy 2.0N i ciemy 3.2 N, ewentualnie ryzykowniej któraś z trójek i najjaśniejszy.

      Reply
  • Weronika 4 sierpnia, 2017 at 07:33

    Jaka jest cena wysyłki?

    Reply
  • Monika 4 sierpnia, 2017 at 09:16

    Wszystko jest opisane na stronie producenta. Darmowa powyżej 25 usd, w innym przypadku coś około 5 usd.

    Reply
  • Ania 22 lutego, 2019 at 23:10

    Dobry wieczór!
    I ja zastanawiam się nad kupnem podkładu, ale za Chiny nie mogę wybrać koloru. Z podkładu Lancome Teint Miracle używam numeru 010, jestem za dużym laikiem, wiedzieć jakie dopierać “undertone” – ale raczej nie żółte. Powinnam strzelać w 2 czy może raczej 1?

    Reply
    • Monika 23 lutego, 2019 at 12:50

      Ja bym kupiła neutral, który jest po prostu mieszanką pigmentów, to zawsze najbezpieczniej. 1 jest bardzo, bardzo jasna, niemal biała. może jednak spróbuj wersje 1.2N?

      Reply
  • Ania 10 grudnia, 2019 at 21:59

    niestety nie potrafię się zdecydować na kolor… używam Revlon 150, wiecie może który odcien z The Ordinary byłby najlepszy?

    Reply

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.